Asus ZenBook Flip UX360CA – wygodne narzędzie do mobilnej pracy

Miałem okazję przetestować ciekawy model laptopa Asus ZenBook Flip UX360CA. Używałem go zarówno w domu, jak i na dwóch wyjazdach, w tym na targach MWC w Barcelonie. Miałem okazję przekonać się, jak realnie spisuje się w warunkach bojowych, kiedy muszę przygotować tekst, zdjęcia i wideo w terenie. Model moim zdaniem o tyle godny uwagi, że powinien spełniać oczekiwania dużego grona potencjalnych odbiorców, którzy tak jak ja, niekoniecznie chcą tablet zamiast komputera. Głównie ze względu na swoją formę klasycznego laptopa z dodatkowymi możliwościami dotykowego ekranu i obrócenia ekranu o niemal pełne 360 stopni.

Forma odgrywa decydujące znaczenie

Po eksperymentach z wieloma tabletami, ultrabookami, urządzeniami konwertowalnymi doszedłem do następujących wniosków:

  • Przekątna ekranu musi wynosić minimum 11,6 cala do komfortowej pracy z klawiaturą i testem, oraz minimum 13,3 cala do pracy z grafiką i filmem, przy dłuższych posiedzeniach
  • Ekran powinien być na stałe przymocowany do klawiatury, co umożliwi zarówno stabilną pracę na kolanach, jak i swobodną regulację kąta nachylenia. Nie wykorzystuje możliwości odłączenia klawiatury
  • Warto mieć przynajmniej dwa porty USB oraz czytnik kart pamięci
  • Kluczowa dla pracy jest odpowiednia jakość klawiatury i gładzika, ale tutaj wchodzą w grę czynniki subiektywne
  • Cisza jest zawsze w cenie

Jak się szybko okazało, Asus UX360 spełnił wszystkie te wymagania. Jego przekątna to 13,3 cala, przy wadze 1,3 kg i grubości zaledwie 13,9 mm. Jest zatem zarówno super mobilny, ale jednocześnie w pełni komfortowy do pracy. Co szczególnie istotne, cała obudowa komputera została wykonana z metalu. Jest solidna i sztywna. Nie ma obaw, że ekran pęknie, gdy laptop zostanie mocniej przyciśnięty w bagażu. W ogóle jakość wykonania laptopa to jest rzecz, za którą moim zdaniem warto dopłacić bardziej, niż za wydajność. Tanie komputery przenośne prędzej się rozpadną, niż staną się zbyt wolne aby na nich pracować.

Ekran jest dotykowy, ale przymocowany na stałe do klawiatury. To co wyróżnia Asus UX360, to możliwość obrócenia ekranu o 360 stopni. To istotne nie tylko z tego względu, że obracając ekran do samego końca przekształcamy komputer w tablet. Zarówno w moim starym Chromebooku, jak i T100 kąt regulacji odchylenia ekranu jest zbyt mały i nie raz chciałbym aby był większy. W UX360 nie ma tego problemu, można rozłożyć komputer płasko na stole.

Tryb tabletu do pracy z Windows czy przeglądania stron WWW nie uważam za coś przydatnego. Wolę pracę przy biurku. Za to taka opcja może okazać się bardzo przydatna przy przeglądaniu obszernej dokumentacji w PDF, z którą czytniki typu Kindle nie radzą sobie najlepiej. Złożenie klawiatury do tyłu możliwi trzymanie ekranu w położeniu portretowym, a rozmiar 13,3 cala jest podobny do pełnej kartki A4. W ten sposób można wygodnie pracować z materiałami na studiach, w pracy i wielu innych sytuacjach, nie tracąc nic z komfortu zwykłego laptopa. Można też wygodnie czytać komiksy.

Model wyposażony w mobilny procesor Intel Core M3-6Y30 jest pozbawiony aktywnego chłodzenia. Oznacza to, że można pracować w całkowitej ciszy, a sprzęt nie znacznie z czasem gorzej działać, bo zapchał się kurzem.

Jest też wystarczający zestaw portów, w tym dwa USB 3.0, jedno gniazdo USB C, micro HDMI, gniazdo słuchawek i mikrofonu w jednym (jak w telefonach) oraz, co dla mnie istotne, czytnik kart pamięci. W pudełku znalazłem również przejściówkę z USB na Ethernet, co przydało się na targach, gdzie WiFi często szwankuje i jest mniej godne zaufania, niż zwykły kabel.

Klawiatura i gładzik

Po raz pierwszy od dawna obyłem się bez zabierania myszki ze sobą na targi. Jestem zdania, że dobrej, zewnętrznej myszy nic nie zastąpi, ale gładzik był na tyle duży i precyzyjny, że do pracy mobilnej nie było to zupełnie potrzebne. Klawiatura, choć miała tylko 1,5 mm skoku klawiszy, również bardzo mi pasowała. Nie był to komfort znany ze starych Thinkpadów, ale żaden cieniutki laptop go nie zaoferuje. Był za to wystarczająco dobry, żebym mógł przygotować wiele długich tekstów i nie narzekać, że wolałbym to zrobić na innym sprzęcie. Jednym słowem byłem zadowolony.

Ekran i dźwięk

Jak już wspomniałem, ma przekątną 13,3 cala i jest dotykowy. W moim testowym egzemplarzu miał rozdzielczość 1920 x 1080 i był wykonany w technologii IPS. Kąty widzenia miał dobre. Dotyk działał również bez zarzutu. Dowolna regulacja kąta nachylenia jest super wygodna. Dotyk jest czasem szybszy od myszki, choć nie w takich programach jak Photoshop czy Premiere. Moim głównym zastrzeżeniem jest to, że ekran mógłby być jaśniejszy. W zamkniętych pomieszczeniach jest komfortowy, ale nawet najwyższe ustawienie jasności nie razi w oczy i nie powoduje dyskomfortu, co jest symptomem niezbyt mocnego podświetlenia. W efekcie, gdy na niematowy ekran pada światło słoneczne, czytelność mocno spada.

Czarne ramki wokół ekranu też mogłyby być węższe, do czego przyzwyczajają nas najnowsze modele smartfonów i tabletów. To w zasadzie moje jedyne poważniejsze zastrzeżenie do konstrukcji czy wyposażenia tego laptopa.

Dźwięk jest przeciętny jak na tego typu urządzenie – nadaje się do obejrzenia filmu, podczas trzymania na kolanach, czy rozmowy na Skype. Słabiej nadaje się aby słuchać tak na co dzień muzyki, a do napędzenia domowej imprezy z pewnością nie wystarczy. Od tego są po prostu zewnętrzne głośniki.

Wydajność w praktyce

Specyfikacja wygląda następująco:

  • Procesor Intel Core m3-6Y30 działający z częstotliwością 0,9 GHz (do 2,2 GHz w trybie turbo), dwurdzeniowy
  • 8 GB RAM działającego z szybkością 1866 MHz w dual channel
  • 512 GB SSD
  • Intel HD Graphics 515
  • WiFi ac
  • Bluetooth 4.0
  • Windows 10 Home

Procesor Intel Core M3-6Y30 nie został zaprojektowany do najcięższych zadań. To procesor ultra mobilny, który nie wymaga aktywnego chłodzenia. Dzięki niemu komputer jest taki cieniutki, lekki i bezgłośny. Wspiera go za to aż 8 GB RAM i 512 GB SSD, które mają niemały wpływ na komfort pracy. Jeśli chodzi o wynik testu Cinebench R15, to wrzucę go poniżej na zrzutach ekranu, a skupię się na odczuciach praktycznych, które podzielę na dwa segmenty.

Praca z systemem Windows 10 jest w pełni komfortowa. System i aplikacje uruchamiają się równie szybko, co na najmocniejszych maszynach. Przeglądarka Chrome śmiga jak należy. Podobnie nie ma problemu ze wszelkimi multimediami, czy otwieraniem dużych plików PDF z dużą liczbą grafiki. Płynnie działa nawet YouTube w rozdzielczości 4K, aczkolwiek sporadycznie można zauważyć gubienie klatek. Dlatego w moim odczuciu procesor nie ogranicza zastosowań domowych i biurowych. Dzięki pojemnemu dyskowi SSD, wiele rzeczy zrobi szybciej, niż można by się było spodziewać.

Obróbka pojedynczych zdjęć w Photoshopie jest także całkowicie komfortowa. Wyostrzanie, odszumianie, zmniejszanie, korekcje działają bez czekania. Gorzej, jeśli chcemy wsadowo wywoływać paczkę RAW w wysokiej rozdzielczości, wówczas trzeba będzie dłużej poczekać.

W przypadku obróbki wideo, miałem potrzebę przygotować kilka filmów 1080/30p które trwały około 5 – 8 minut i składały się z wielu krótkich ujęć, z przejściami i przenikaniem oraz podkładem dźwiękowym. Taki film renderował się około 40 minut. Mogłem w czasie renderowania pisać w Wordzie i zaglądać do przeglądarki bez poczucia nadmiernego zamulenia.

Jak widać czas renderowania jest dużo dłuższy niż na mocniejszym sprzęcie. Na mojej stacjonarce film 1080 renderuje się niewiele więcej niż sam trwa, czyli 5 – 7 minut nagrania będzie się renderowało 7 – 10 minut. Cztery razy krócej lub jeszczeszybciej. Za to komputer stacjonarny ma procesor 6 rdzeniowy i 32 GB RAM. Core M jest też mniej więcej dwukrotnie wydajniejszy od Atoma, bo podobne filmy na T100 renderowały się ponad godzinę, czasami ponad półtorej godziny.

Innymi słowy, UX360 nada się do bardziej wymagających zadań, pod warunkiem, że będą one konieczne od czasu do czasu i na ograniczoną skalę. Osoba renderująca często filmy i wywołująca dużo plików RAW, zyska, gdy wybierze sprzęt mniej mobilny, ale mocniejszy. Za to dla osoby, która głównie pracuje z przeglądarką i pakietem Office, a multimedia bardziej konsumuje niż tworzy, sprzęt Asusa okaże się w pełni wystarczający.

UX360 to zdecydowanie nie jest sprzęt stworzony dla gier. Uda się na nim odpalić kilak prostszych tytułów, ale większości gier 3D, nawet tych starszych, nie uciągnie i nie jest to żadne zaskoczenie.

Jest też wersja UX360 z procesorem i5, który powinien być znacznie wydajniejszy. Trzeba tylko pamiętać, że jest to opcja droższa i ma aktywne chłodzenie. Ja nie miałem możliwości sprawdzić modelu z i5 w praktyce, więc nie będę teoretyzował.

Jak widać, Asus lubi fabrycznie dodawać do systemu sporo oprogramowania. Nigdy nie byłem tego zwolennikiem i preferuję czysty system. Jest to pewien minus, ale dziś trudno znaleźć komputer bez dodatków. Najważniejsze, że wszystko dało się odinstalować bez problemów i nie powodowało zauważalnego spowolnienia działania systemu czy innych komplikacji.

Czas działania na baterii

Wszystko zależy od tego co i jak robimy. W przypadku zwykłej pracy mówimy o 7 – 8 godzinach. Możliwe jest więc, aby przepracować cały standardowy dzień pracy, lub dzień na uczelni, bez zabierania ładowarki ze sobą. Podobnie wygląda czas podczas oglądania filmów zapisanych na dysku. W przypadku strumieniowania wideo na YouTube z maksymalną jasnością ekranu czas spadł do niecałych 5 godzin działania.

Podsumowanie

Na laptopie Asus ZenBook Flip UX360CA pracowało mi się komfortowo. Nie ciążył w bagażu podręcznym, ani podczas noszenia po targach, a jednocześnie pozwolił przygotować wszystkie potrzebne materiały, bez poczucia frustracji. Uważam, że to sprzęt godny polecenia dla osób dużo pracujących z tekstem i chcących przeglądać dokumenty PDF w trybie tabletowym – portretowym, nie tracąc zalet zwykłego laptopa. Komfort oferowany przez Asusa jest w moim odczuciu dużo większy, niż w przypadku większości tabletów, na których próbujemy również pracować. Nawet takich, do których można podpiąć klawiaturę.

Moje główne zastrzeżenia dotyczą stosunkowo niewysokiej maksymalnej jasności ekranu i sporych rozmiarów czarnych ramek wokół niego. Rekompensuje je bardzo wysoka jakość wykonania, charakterystyczna raczej dla Ultrabooków z górnej półki, w dwukrotnie wyższej cenie. Bezgłośność sprzyja skupieniu przy pracy.

Jednocześnie sprzęt nie nada się dla graczy, oraz osób, które na porządku dziennym obrabiają dużo zdjęć i filmów. Z założenia UX360 nigdy nie miał spełniać takich potrzeb.

Ostatnim elementem pozostaje cena. Moim zdaniem 3299 złotych to rozsądna kwota za sprzęt, który oferuje niemal bezkompromisową jakość wykonania. Na rynku jest dużo tańszych urządzeń, ale nie oferują one ani dotykowego ekranu, ani w pełni metalowej obudowy, ani możliwości obrócenia ekranu o 360 stopni. Jakość swoje kosztuje i w tym wypadku w moim odczuciu jakość UX360 jest warta swojej ceny, będąc jednocześnie znacznie atrakcyjniejsza od ultrabooków. Pod warunkiem, że jest to sprzęt dopasowany do potrzeb danego użytkownika. UX360 sprawdza się najlepiej, gdy ma spełniać rolę sprzętu będącego cały czas pod ręką.