
Jak zacząć przygodę z lataniem?
Latanie ma w sobie coś szczególnego. Człowiek zawsze chciał się oderwać od ziemi. Nagrywanie filmów czy robienie zdjęć z lotu ptaka jest widowiskowe i ciekawe. Nie mówiąc o lotach FPV, kiedy w goglach widzisz obraz z kamery pokładowej, jakbyś sam leciał w powietrzu. Wszystko jedno czy kręci cię dostojne szybowanie, akrobacje, czy filmowanie, samoloty czy wielowirnikowce (drony), oto podstawy, od których musisz zacząć.
Jak NIE zaczynać przygody z lataniem
Niestety zacząć latać jest znacznie trudniej, niż zacząć przygodę z modelarstwem kołowym. Trzeba zdać sobie sprawę, że:
- Możesz rozbić się już przy starcie
- Jeśli wystartujesz i nic nie zrobisz, żeby przejąć kontrolę, samolot po prostu odleci i możesz już go więcej nie zobaczyć
- Jeśli zareagujesz zbyt nerwowo, albo pomylisz kierunki, po prostu się rozbijesz
- W samochodzie masz tylko dwa kanały – gaz (hamulec) oraz skręcie, w samolocie masz 4 kanały: przepustnica i nachylenie we wszystkich trzech osiach
- Gdy zawrócisz i lecisz na siebie, 2 z 4 kanałów się odwracają, a jak lecisz na siebie do góry nogami (tak też się da), 3 z 4 kanałów działają odwrotnie (to jak ze skręcaniem przy cofaniu, ale trudniej). Bez wyrobienia odruchów bardzo łatwo się pomylić, a czasu an reakcję i ewentualna korektę jest mało
- W większości wypadków błąd lub awaria kończą się poważnymi uszkodzeniami np. połamanym kadłubem czy śmigłem, co uniemożliwia dalszy lot. Zgubienie modelu oznacza, że nawet nie ma co naprawiać – zostajesz z samą aparaturą w rękach i tyle
Dlatego, choć bardzo kuszące jest kupienie pierwszego modelu i próba własnych sił bez uprzedniego przygotowania, zwłaszcza, że samoloty nie są tak kosztowne jak modele kołowe, odradzam bardzo mocno takie podejście. Może się okazać, że pierwszy lot skończy się po kilkunastu sekundach niemal całkowitym zniszczeniem modelu. Jeszcze nie zdążysz poczuć, że lecisz, a już będziesz zbierał się do domu. Zaufaj mi, wiem o tym więcej, niż bym chciał. Doświadczenie w innych typach modelarstwa zdalnie sterowanego nie daje ci żadnej przewagi podczas pierwszego lotu, bo liczą się odruchy i nawyki – pamięć mięśniowa.
Po pierwsze symulator
Absolutnie i zdecydowanie doradzam zacząć od symulatora latania. Najtańsze i najprostsze rozwiązanie to pobranie symulatora na telefon. Rozwiązanie jest całkowicie darmowe i choć nie będziesz trzymał aparatury w ręku, możesz się nauczyć właściwych odruchów – w którą stronę ruszyć kciukiem, aby właściwie zareagować, uwzględnić odwracanie kanałów i oswoić się z tym, że samolot z daleka jest słabo widoczny.
Osobiście polecam dwie aplikacje na Androida, które sam przetestowałem:
PicaSim: Free flight simulator oraz RealFlight Mobile.
Tutaj nastąpi pierwsza selekcja i okaże się, czy latanie jest dla Ciebie, czy też nie. Te symulatory, traktowane jak zwykłe gry w sklepie, często dostają kuriozalne recenzje użytkowników. Moje dwie ulubione (pisowania oryginalna):
Masakra Totalna porazka fatalna grafika i trudne sterowanie
Glupie Cały czas SE rozbijając guwno
Już na tym etapie część osób odpada, myśląc „nie, to totalnie nie dla mnie”. Marzenie o lataniu pierwszy raz zderza się z rzeczywistością, czy raczej jej symulacją i okazuje się, że to nie do końca tak jak w grach. Nie jest to aż takie trudne, ale osoby, które oczekują, że po prostu od razu zaczną latać, nagle mają reality check i nawet nie chcą próbować dalej. Wystarczy jednak godzina lub dwie treningu, aby lot wydłużył się z kilku sekund, do kilku minut, czasem ze szczęśliwym lądowaniem. To już coś, bo każda kraksa w symulatorze, to zaoszczędzone kilkaset złotych na prawdziwym samolocie czy innym modelu.
Pamiętaj, jeśli najdzie cię myśl: „nie, to nie może być takie trudne. Latanie prawdziwym samolotem jest na pewno łatwiejsze, niż w tym gównianym symulatorze, w którym ciągle się rozbijam”, to wiedz, że jest dokładnie odwrotnie. Bez względu na to jakie odnosisz wrażenie na symulatorze, latanie prawdziwym modelem jest zawsze trudniejsze, choćby przez stres i zmiany w otoczeniu.
Jeśli dobrze oswoiłeś się z symulatorem na telefonie, to już masz poważny atut, który bardzo znacząco zwiększa Twoją szansę na sukces. Teraz masz dwie możliwości:
- Albo przesiąść się na prawdziwy model
- Albo dalej minimalizować ryzyko, uruchamiając prawdziwy symulator na PC z podłączoną aparaturą
Symulator RealFlight zarówno pozwala podłączyć prawdziwą aparaturę do kierowania samolotem, helikopterem czy dornem, jak i sprzedawany jest od razu z kompatybilną aparaturą, zarówno na USB, jak i bezprzewodową, którą możesz później wykorzystać do latania prawdziwym modelem.
To już wydatek kilkuset złotych, ale kolejny bardzo mocny atut przed faktycznym lotem, najwierniej jak to możliwe, w warunkach domowych, odwzorowujący prawdziwy lot modelem. Masz szansę bez ryzyka przyzwyczaić się do korzystania z prawdziwej aparatury, dalej rozwijać właściwe odruchy i pamięć mięśniową i przy okazji dostajesz szansę wypróbowania kilkudziesięciu modeli samolotów i helikopterów oraz kilku wielowirnikowców (dronów). Po takim treningu możesz być niemal pewny sukcesu, czy może raczej masz duże szanse uniknięcia totalnej porażki, a twoje szanse na pierwszy udany lot, względem próby bez żadnego treningu wzrosły jakieś 10 000 razy, nie przesadzam.
Jedyną opcją lepszą od symulatora, jest latanie prawdziwym modelem z pomocą doświadczonego pilota i w trybie treningu. Wówczas doświadczony modelarz jest połączony z Twoją aparaturą i w każdej chwili może przejąć sterowanie, chroniąc cię przed wypadkiem. Pomoc doświadczonego kolegi jest oczywiście najefektywniejsza ze wszystkich, ale nakłada duże wymagania, które nie każdy może spełnić:
- Musisz znać kogoś kto lata, albo mieć w pobliżu jakiś klub modelarski
- Musisz mieć aparaturę, która pozwala na tryb treningowy
- Druga osoba musi mieć aparaturę kompatybilną z Twoją
- Musisz zgrać terminy na wspólne spotkanie i trafić w pogodę
Dlatego jeśli nie masz w pobliżu klubu, ani nie chcesz wydać kilkuset złotych na symulator z aparaturą, nie martw się i trenuj na telefonie. To wciąż bardzo zwiększa twoje szanse na sukces.
Bezpieczeństwo – gdzie latać?
Do nauki latania potrzeba naprawdę dużo miejsca. Każde drzewo, zbiornik wodny, kanał, linia elektryczna, to przeszkoda, która na początku może zarówno zwiększyć stres, jak i spowodować dodatkowe szkody w modelu. Podczas nauki w pobliżu nie powinno być tym bardziej ludzi (mam tu na myśli zwykłych przechodniów), uczęszczanych dróg, stojących samochodów, a także domów. Spadając z góry samolotem czy dronem, możesz zrobić komuś krzywdę, wybić szybę w samochodzie, czy doprowadzić do wypadku. Konsekwencje mogą być poważne, zarówno finansowe, jak i prawne. Lepiej nie ryzykować, dopóki nie nabierzesz sensownej ogłady i ograniczać takie ryzyko do minimum. W miarę możliwości zaczynaj latać na łące lub polu, na którym w każdą stronę masz minimum 500 metrów całkowicie pustej, wolnej przestrzeni, a jak możesz mieć więcej miejsca, to jeszcze lepiej.
Trzeba również pamiętać o śmigłach, które mają ostre krawędzie i kręcą się bardzo szybko – tak szybko, że czasem go po prostu nie widać, co jest dodatkową pułapką. Śmigło od samolotu czy drona może zrobić na ręku kilka głębokich nacięć, które będą wymagały szycia, albo nawet obciąć palec. Dlatego podczas trzymania samolotu czy drona z podłączoną baterią uważaj, bo przepustnicę można trącić nawet niechcący. Z tego samego powodu latanie dronem w niedużym pomieszczeniu to bardzo zły pomysł. Gdy ten zacznie lecieć na ciebie zasłonisz się ręką i wizyta w szpitalu gotowa. Dla bezpieczeństwa, nie należy pracować przy modelu z podłączonym zasilaniem.
Szczególnie w przypadku latania pośpiech i nieuwaga niosą ze sobą wysokie ryzyko i wysokie koszta. Każdy jest niecierpliwy, żeby wypróbować nowy model, ale szczególnie w tym wypadku warto się powstrzymać i działać na spokojnie.
Dostępne zestawy – czym się różnią, na co zwrócić uwagę?
O ile modele kołowe możesz kupić albo w wersji RTR, czyli gotowe do jazdy, albo KIT, w przypadku modeli latających jest więcej możliwości:
- RTF czyli Ready-to-Fly – zestaw gotowy do lotu, zawiera wszystko co niezbędne, włącznie z aparaturą, pakietem zasilającym i ładowarką. Teoretycznie najlepszy na początek, gdy nic jeszcze nie masz, a chcesz latać i najlepiej za dużo nie inwestować. Trzeba pamiętać, że w przeciwieństwie do modeli kołowych, samolot RTF trzeba jednak poskładać. Zależnie od modelu, może oznaczać to poświęcenie godzinki na postępowaniu zgodnie z instrukcją, albo dokupienie kleju cyjano-akrylowego do przyklejenia niektórych elementów modelu. Czasami dostarczona ładowarka nadaje się wyłącznie do podłączenia do akumulatora 12V, albo zapalniczki samochodowej.
- BNF czyli Bind-N-Fly – zestaw zawiera wszystko to samo co RTF, poza aparaturą, czyli nadajnikiem, bo odbiornik jest. Wyjście optymalne gdy masz już aparaturę, np od symulatora, albo planujesz zakup lepszej aparatury, niż ta dostarczana w zestawach RTF.
- PNP czyli Plug-N-Play, czasem też ARF czyli almost ready to fly – zawiera uzbrojony do lotu samolot z silnikiem i serwami, ale bez pakietu, ładowarki, nadajnika i obornika. Dobre wyjście, gdy dobra ładowarkę już masz np. przy okazji modelarstwa kołowego, a aparaturę dokupisz osobno. Ewentualnie gdy rozbiłeś jeden samolot i zamiast bawić się w naprawę chcesz po prostu przełożyć odbiornik i próbować dalej. Albo gdy kupujesz drugi model i Twoja aparatura pozwala obsłużyć więcej niż jeden samolot.
- KIT – zawiera elementy budowy bez elektroniki, czyli np. styropianowe elementy i popychacze. Najczęściej stosowane gdy model uległ drastycznemu wypadkowi, ale elektronika nadaje się do przełożenia do nowego kadłuba, albo gdy modelarz jest zaawansowany i dobiera wszystkie podzespoły według własnych potrzeb i gustu.
Często do modelu można dokupić poszczególne części, np, same skrzydła, sam kadłub etc.
Wybierając model zawsze sprawdź w opisie, co jest potrzebne do lotu. Możesz też dopytać sprzedawcę czy konieczne będzie dokupienie kleju cyjano-akrylowego i innych akcesoriów. Nie nastawiaj się, że wystartujesz w ciągu godziny od kupienia modelu, choć nie jest to oczywiście wykluczone w niektórych przypadkach.
Jeśli kupujesz zestaw RTF, czyli z aparaturą, ważne jest w jakim trybie ona pracuje, czyli z której strony znajduje się przepustnica. To o tyle ważne, że raz wyrobionych nawyków nie da się już łatwo zmienić. To jak byś nagle przesiadł się do samochodu, w którym gaz jest z lewej strony, a z prawej hamulec – dojdzie do wypadku, a jeśli nawet nie, jazda okaże się super męcząca. Jeśli zaczynasz, nie masz przyzwyczajeń, to z tego punktu widzenia nie ma znaczenia do czego będziesz się przyzwyczajał. Miej jednak na uwadze, że najpopularniejszy jest tzw. MODE 2, gdzie przepustnica jest z lewej strony. Większość modeli latających w Europie i nie tylko będzie działała w tym trybie, większość potencjalnych kolegów modelarzy będzie latało w tym trybie, więc rozsądne jest aby również przyzwyczajać się do MODE 2 – będziesz miał najłatwiejszy dostęp do pomocy osób trzecich i największej liczby modeli znajomych.
Czym i jak chcesz latać – sportowo, FPV, czy jako platforma foto – wideo?
Warto się zastanowić co cię najbardziej kręci w lataniu:
W lataniu sportowym chodzi o samą przyjemność latania. Tak jak wychodzisz na rower, na motocykl, czy na spacer, chcesz latać dla przyjemności latania. Liczy się fun z opanowywania maszyny w coraz lepszym stopniu. Dla jednych będzie to oznaczało latanie coraz bardziej akrobatyczne, dla innych będzie to szybowanie z coraz lepszym wykorzystaniu wiatrów i tzw. termiki, dla jeszcze innych będą to wyścigi sportowych dronów. Do każdego z tych pojazdów latających możesz przyczepić kamerę i nagrać lot, ale żadna z tych platform nie sprawdzi się tam, gdzie filmowanie i kontrola nad kadrem jest priorytetem. Widoki będą fajne, bo z wysoka, ale o stabilnych ujęciach bez drgań nie ma mowy.
W lataniu sportowym dobrze sprawdzają się samoloty, bo ich cena zaczyna się od kilkuset złotych za zestaw gotowy do lotu. Za około 600 – 750 złotych możesz kupić samolot o rozpiętości skrzydłem 1,4 – 2,0 metra, z pakietem, ładowarką i aparaturą. Dron sportowy, goły, bez FPV, jedynie rama z silnikami i aparatura to około 1000 zł, a w pełni wyposażony dron z kamerą FPV, OSD etc. to koło 2 tysiące złotych. Do tego potrzebny jest jeszcze ekran z odbiornikiem, bądź specjalne gogle.
W platformie foto – wideo liczy się jakość nagrań, a więc stabilność, brak wstrząsów, możliwość płynnego, kontrolowanego ruchu w określoną stronę. Tutaj najlepiej sprawdzają się wielowirnikowce, popularnie nazywane dronami. Mogą zawisnąć nieruchomo, mają systemy wspomagające, takie jak GPS, automatyczny start czy powrót do domu i oczywiście mają rozbudowaną stabilizację kamery w postaci gimbala. Latasz by filmować i robić zdjęcia, ale zabawy z samego latania nie będzie zbyt wiele, bo tego rodzaju urządzenia nie są przystosowane do robienia ewolucji i mają zadanie maksymalnie ułatwić latanie, tak aby można się było skupić na filmowaniu. Jeśli bardziej chcesz latać niż filmować, szybko się znudzisz – ile razy będziesz oglądał widok ala Google Maps, zanim będziesz mieć dość?
Wśród wielowirnikowców do filmowania prym wiedzie firma DJI, a ceny urządzeń razem z gimbalem i kamerą zaczynają się od 2400 i dochodzą do 5 tysięcy i więcej.
Latanie FPV to raczej cel na przyszłość, niż na początek, ale ustawia priorytety. Chodzi o latanie z widokiem z pierwszej osoby, jakbyś był na pokładzie samolotu czy drona. Umożliwia dalekie loty do kilkunastu kilometrów, które inaczej nie byłby możliwe, bo model będzie poza zasięgiem wzroku. FPV jest możliwe zarówno w lataniu sportowym np. samoloty i drony wyścigowe, jak i w filmowaniu, np. drony DJI maja podgląd na żywo. W przypadku lotów sportowych wymaga najpierw dobrego opanowania latania bez FPV.
W przypadku samolotów praktycznie nie ma rozwiązań gotowych. Najpierw kupuje się zwykły samolot i kiedy się już opanuje technikę lotów, dokupuje się kolejne elementy FPV, takie jak kamera, nadajnik, odbiornik, OSD, GPS, monitor albo gogle i stopniowo dokłada. Rekordowy lot jaki widziałem na YouTube oddalił się od miejsca startu o 60 kilometrów. Takie loty wymagają jednak bardzo dużo doświadczenia i nie ma drogi na skróty.
Najprostszym wyjściem do lotów FPV są drony. Wyższe modele DJI mają zasięg do 3 km w terenie umiarkowanie zabudowanym i do 6 km gdy nie ma żadnych przeszkód dla sygnału. Umożliwiają podgląd obrazu w HD i samodzielne zbudowanie platformy FPV tej samej jakości będzie droższe, niż zakup gotowego rozwiązania.
Jaki samolot na początek?
Pierwszy samolot powinien być treningowy. Jeśli podobają ci się samoloty odrzutowe i szybkie, to jest to absolutnie tragiczny pomysł, aby kupić sobie taki samolot jako pierwszy. Pierwszy samolot powinien być łatwy w pilotażu i niezbyt wrażliwy na błędy podczas lądowania. Oznacza to nie za dużą rozpiętość skrzydeł około 1,4 metra, oraz napęd pchający, który nie uszkodzi się podczas tzw. kreta, czyli zarycia dziobem pionowo w ziemię. Samoloty piankowe są stosunkowo łatwe w naprawie za pomocą kleju i taśmy klejącej. Najbardziej polecane modele, które są w zasadzie klonami jednej i tej samej konstrukcji to:
- Sky Surfer
- Beta 1400
- Bixler 1400
- Easy Star
- Pioneer 1400
Ja miałem styczność z Sky Sureferem. Muszę przyznać, że faktycznie zniósł wiele lądowań na dziobie. Niestety jego jakość wykonania ma wiele wspólnego z chińszczyzną w dawnym rozumieniu tego słowa. W zestawie nie ma kleju, który jest wymagany do złożenia, instrukcja jest szczątkowa, słabo opracowana i ma niewiele ilustracji. Sam samolot natomiast lata całkiem dobrze i nadaje się do nauki. W wersji RTF kosztuje 700 zł lub trochę mniej, bez aparatury około 500 zł.
Dla porównania motoszybowiec RMS Vento w tej samej cenie oferuje znacznie lepsze opakowanie, lepsze rozwiązania techniczne i konstrukcyjne i bez porównania lepszą, obszerniejsza instrukcję, z dużą liczbą ilustracji i rysunków, oraz z wyjaśnieniem podstawowych pojęć, za to jest znacznie delikatniejszej konstrukcji i ma napęd z przodu.
Trzeci samolot, najdroższy, ale też najlepszej jakości to Parkzone Radian. Dość trudno u nas dostępny. Kosztuje prawie dwa razy więcej niż dwa powyżej i też jest motoszybowcem z napędem z przodu. Ma za to tylko 3 kanały więc jest łatwy do opanowania. Ma również najlepszą aparaturę w zestawie, konstrukcję ułatwiająca szybkie składanie skrzydeł do transportu i według wielu opinii, szybuje rewelacyjnie i daje frajdę nawet doświadczonym pilotom, mającym po kilka maszyn do swojej dyspozycji.
Jaki dron (wielowirnikowiec) na początek?
Mikro dorny
Najlepsze do zabawy, nauki latania, latania po domu, podstawowych akrobacji. Odporne na upadki i uszkodzenia. Latanie sprawia zadziwiająco dużo satysfakcji, jak na wielkość i cenę. Największą wadą mikrodronów jest super mała bateria, która starcza na 5 minut zabawy. Za to baterie są tanie i można dokupić za 20 zł ładowarkę USB, która ładuje 4 sztuki na raz.
Modeli mikrodronów jest pełno, bo bardzo wiele z nich to kolny. Wymienię tylko 3, najbardziej godne uwagi:
Cheerson CX-10A – najmniejszy i najlepszy do latania w pomieszczeniach. Całkiem dobrze sobie radzi i kosztuje niewiele ponad 100 zł. Jego główna wada to niewymienna bateria – po każdym lataniu trzeba go ładować.
Hubsan X4 – trochę większy i nadaje się do latania po dworze, gdy nie ma wiatru. Jego główna zaleta to możliwość dokupienia baterii i wymienianie ich bez czekania aż się naładują. Cena drona ok 200 – 270 zł i 27 zł bateria.
Raider 3D – podobny do Hubsana i jeden z wielu klonów. Plusem jest wbudowana osłona na śmigła, jak i możliwość wymiany baterii. Cena drona 130 – 190 zł.
Można kupić drona z kamerą za mniej niż 200 zł. Dwa z trzech wymienionych powyżej występują w wersjach z kamerą, za odpowiednią dopłatą. tyle, że jakość nagrań będzie przypominała nagrania z telefonów na długo przed pojawieniem się pierwszych smartfonów. Może i to komuś da jakąś frajdę, ale nagranie nie da się do wykorzystania w żadnym sensownym filmie na YouTube, poza demonstracją danego modelu drona. Do tych celów służą inne produkty.
Drony do filmowania
Do filmowania, zarówno pod względem jakości, jak i stosunku jakości do ceny DJI prawie nie ma konkurencji. Powszechność gwarantuje również dostępność części. Najtańszy model z kamerą kosztuje 2400 zł i ma wszystko co potrzebne w zestawie. Przede wszystkim chodzi o gimbal, który aktywnie niweluje ruchy drona, powodując, że kamera płynie w powietrzu, zamiast szarpać się i pochylać na wszystkie strony. Między nagraniem z gimbalem i bez jest po prostu przepaść. Dodatkowo jest podgląd na żywo tego co widzi kamera, którą można obracać i skierować w dół. Różne modele różnią się zasięgiem i jakością nagrywanego wideo. Najlepiej różnice przedstawia tabela, znajdująca się tutaj.
Drony sportowe, wyścigowe
To chyba najmniej ugruntowana na rynku nisza, w której jest więcej projektów budowanych od zera przez modelarzy, niż gotowych produktów. W budowie projektu nie pomogę. Mogę wskazać dwa gotowce, które są na rynku.
Starszy model to Walkera Runner 250. Plusem jest dostępność modelu, jego wszystkich wersji i części. Minusem trochę zbyt delikatna konstrukcja, która przy upadkach może spowodować złamanie płyty głównej.
Drugi model to nowsza Walkera 210, która ma znacznie wytrzymalszą konstrukcję, składającą się z grubszych płyt wykonanych z włókna węglowego. Minusem, przynajmniej na razie, jest dostępność – w chwili pisania artykułu nie ma na polskim rynku wersji gołej, jedynie w pełni wyposażona za ponad 2 tysiące złotych. Co prawda w pełni wyposażona Walekra Runner 250 kosztuje niewiele taniej, za to możliwe jest zakupienie gołej wersji, do nauki latania „przy nodze” bez wyposażenia FPV. Ja mimo wszystko celowałbym w nowszą wersje 210.
Podsumowanie
Latanie jest niesamowicie ciekawe. Widoki nagrane kamerą z wysoka prezentują się rewelacyjnie. Sama nauka latania jest wymagająca, ale przez to bardzo ciekawa i dająca satysfakcję, gdy widać i czuć postępy. Niestety, tak jak naukę jazdy na nartach czy snowboardzie najlepiej zacząć z dobrym instruktorem, tak samo do nauki latania trzeba podejść odpowiedzialnie. Aby zgubić, lub doszczętnie rozbić model wystarczy jedynie odrobina pośpiechu, brak przygotowania i kilka sekund lotu. Nawet zautomatyzowane drony, takie jak DJI Phantom 4, który automatycznie startuje, ląduje, wraca do miejsca startu, utrzymuje pozycję i unika kolizji (tylko z przodu, nie z boku czy z tyłu) wymaga postępowania zgodnie z instrukcją, którą trzeba najpierw przeczytać (!), aby dowiedzieć się, że czujniki drona trzeba najpierw skalibrować, poczekać na sygnał GPS i startować z gładkiej, równej i poziomej powierzchni. YouTube aż roi się od filmików, na których właściciele rozbijają swój nowy nabytek w pierwszych kilu minutach, wlatując w drzewo, albo dron, w którym rozładowała się bateria samoczynnie ląduje prosto do wody. Akurat latanie to najgorsze hobby do nauki na swoich błędach, zwłaszcza tych karygodnych, oczywistych błędach, których można było łatwo uniknąć.
Na koniec zachęcam do subskrybowania kanału RC Nerds, na którym umieszczamy filmy dotyczące modelarstwa. To właśnie na tym kanale obejrzycie jak kolega wpada dronem do wody. Proponuję również playlistę instruktażową dotyczącą wyboru pierwszego samolotu i nauki latania. A moją przygodę z lataniem najlepiej oddaje „Film, że mucha nie siada”: