Wbrew logice – obróbka zdjęć na tablecie po edycji w Photoshopie

Przykład sytuacji, której jeszcze niedawno bym się nie spodziewał. Mając na komputerze Photoshopa i umiejąc się nim posługiwać bez większych problemów, coraz częściej zdarza mi dodawać efekty do zdjęć na tablecie. Dochodzi nawet do tego, że zdjęcie wywołane z cyfrowego negatywu RAW w Adobe Camera Raw i wstępnie obrobione w Photoshopie wrzucam na Dropboksa, żeby otworzyć je na tablecie, dodać jakiś efekt i z powrotem przesłać je na komputer. Skąd takie pozornie nielogiczne postępowanie?

Cóż, aplikacje na urządzenia mobilne rządzą się swoimi prawami i często, na szczęście dla nas – użytkowników, mają bardzo wysoko postawioną poprzeczkę. W praktyce oznacza to, że są niedrogie, mają doskonale zoptymalizowany interfejs i przy minimum wysiłku dają najlepszy możliwy efekt. Takie warunki musza spełnić, żeby naprawdę wyróżnić się z setek tysięcy innych programów dostępnych na wyciągnięcie ręki. oczywiście nie oznacza to, że słabych aplikacji mobilnych nie ma, one stanowią właśnie tło, tłum, na którym niczym na fali na koncercie wpływają perełki.

2013-02-08 19.06.41-Resizer-800

Doskonałym przykładem są mobilne aplikacje do obróbki fotografii. Oferują naprawdę przyzwoite efekty przy zadziwiająco małym nakładzie wysiłku ze strony użytkownika. Oczywiście mówimy tu o konkretnym zastosowaniu – modyfikowaniu zdjęcia jako całości, nie o zaawansowanej obróbce na warstwach. Do swojego rodzaju absurdu doprowadził to Instagram, który wszystkie zdjęcia kadruje w kwadrat i daje kilka gotowych efektów. Nie jestem fanatykiem Instagram i mam na nim niewiele zdjęć (dla zainteresowanych link do mojego profilu), faktem jednak jest, że taka prostota była konieczna, aby operować efektami na małym ekranie telefonu. Nie było miejsca na suwaki z regulacjami.

Problem w tym, że ciężko wskazać program na PC, który oferowałby równie dobre efekty przy równie niewielkim wysiłku (nie licząc edycji zdjęć w Google+ zaczerpniętej wprost z aplikacji mobilnej Snapseed). W Photoshopie można osiągnąć niemal każdy efekt, ale wymaga to operacji na warstwach i dziesiątków suwaków oraz wiedzy jak ich używać, nie mówiąc o kosztach samego programu.

Tom Anderson (tak, ten Tom od Myspace) w jednym ze swoich wpisów na Google+ podał przykład niemal dwóch identycznych zdjęć, pierwsze wykonał Instagramem w dosłownie chwilę. Drugie to próba zreplikowania identycznego efektu przy pomocy profesjonalnego sprzętu i oprogramowania. Sam koszt wykorzystanych (choć nie niezbędnych) narzędzi to prawie 5 tysięcy dolarów i do tego godzina czasu poświęcona tylko i wyłącznie na obróbkę w Lightroom 4 oraz wiele miesięcy praktyki potrzebnych do uzyskania podobnego efektu.

photobattle1024

Zdjęcia autorstwa Toma Andersona

Jak sam Tom zauważa, gdy powiększymy zdjęcie na cały ekran, to nie ma wątpliwości które jest lepszej jakości i które nadawałoby się na dużą odbitkę do powieszenia na ścianie. Jednak w miejscach gdzie zwykle widzimy zdjęcia, na stronach internetowych, na ekranie urządzeń mobilnych, różnica nie jest oczywista, a konieczne nakłady czasu i wydatków są diametralnie różne. Mówimy o rozróżnieniu pomiędzy dostępnością masową, a dostępnością dla wąskiego grona profesjonalistów i hobbystów.

Nie oznacza to, że na komputery osobiste nie mogą powstać programy naśladujące cechy tych z mobile, to znaczy dające szybko i łatwo zadowalające efekty, ale zwykle są albo znacznie droższe, albo mniej dopracowane. Rzadko kiedy spełniają wszystkie warunki, które spełnia mobilna aplikacja. W ogóle wszelkiego rodzaju „wizardy” z dużych komputerów nie kojarzą mi się z niczym dobrym. Latami zapracowały sobie na taką opinię. Jednak ta bolączka nie dotyczy aplikacji mobilnych, przynajmniej nie wszystkich.

2013-02-08 19.07.22-Resizer-800

Dla mnie aplikacją godną polecenia stał się Snapseed, który po wykupieniu przez Google jest dostępny za darmo. Obróbka na telefonie nie jest ani wygodna ani zbyt dokładna, ale obsługa aplikacji na tablecie z ekranem o wysokiej (wyższej niż monitor Full HD) rozdzielczości to zupełnie inna rozmowa. Regulacja siły efektów poprzez przesuwania palcem w poprzek całego ekranu daje bardzo wysoką rozdzielczość poszczególnych kroków, a ustawienie siły efektu z dokładnością 1/1024 nie stanowi problemu. Do tego obsługa jest szybka i intuicyjna. Najważniejsze jednak, że ta darmowa aplikacja daje naprawdę świetne rezultaty w większości przypadków.

W efekcie kadrowanie i precyzyjną korektę, taką jak usuwanie niedoskonałości na skórze czy wygładzanie cery oczywiście wolę przeprowadzać na komputerze i w Photoshopie. Jego możliwości i elastyczność są po prostu nie do porównania z niczym innym. Jednak gdy chcę na niemal finalne zdjęcie nałożyć jakiś efekt, Snapseed pozwoli mi uzyskać lepszy efekt w krótszym czasie (gdy czas odgrywa istotną rolę). Zamiast żonglować ustawieniami skupiam się na efekcie jaki chcę osiągnąć.

2013-02-08 19.08.49-Resizer-800

Ktoś powie, że to nieprofesjonalne, że najwyraźniej nie umiem używać Photoshopa – cóż, każdy ma prawo do własnej opinii. Chciałem zwrócić uwagę, że komputery osobiste zostały zaniedbane, jeżeli chodzi o niektóre kategorie aplikacji. Mamy albo profesjonalne i drogie aplikacje, albo tandetne, z byle jakim interfejsem, z efektami nie dającymi się porównywać z takim Snapseed. Mobile zdecydowanie wprowadził tutaj pewną rewolucję.