
Sony RX10 ma jedyny w swoim rodzaju obiektyw
Elastyczność, którą dają aparaty z wymienną optyka jest bezkonkurencyjna. Problem polega na tym, że aby to w pełni wykorzystać, trzeba mieć przynajmniej kilka szkieł. A szkła, które chodzą mi po głowie, typu Canon EF 50 f/1.2 L USM to koszt przeszło 5 tysięcy złotych za sztukę. Dla mnie posiadanie jednego takiego obiektywu to ogromne wyzwanie, a co dopiero kilku i do tego dobrego korpusu. W takim momencie, naprawdę wysokiej jakości obiektyw, połączony optymalnie z dedykowana matrycą, dopasowany na etapie projektowania całej konstrukcji, wydaje się całkiem atrakcyjnym pomysłem. Nie tak dobrym, jak lustrzanka, ale wielokrotnie tańszym, zachowując jakość w tej cenie dla lustrzanek niedostępną.
A trzeba przyznać, że obiektyw RX10 robi naprawdę duże wrażenie. Zbudowanie obiektywu 24 – 200mm F/2.8 o świetnej jakości optycznej w całym zakresie, jest praktycznie niewykonalne dla matrycy APS-C, o Full Frame nie wspominając. Może i jest możliwe technicznie, ale taki obiektyw musiałby być ogromny i bardzo ciężki. Sony RX10 nie jest sprzętem idealnym w każdym calu, o czym więcej będę pisał w recenzji na AntyWeb, ale ma jedyny w swoim rodzaju obiektyw wśród kompaktów. Były inne obiektywy o podobnych parametrach, ale skonstruowane dla mniejszych matryc i nie oferowały aż takiej jakości optycznej. Jeśli ktoś chce mieć szeroki zakres ogniskowych o bardzo wysokiej jakości out of the box, to najlepszy wybór na rynku. Nie ma jednak nic za darmo – szkoda, że przybliżenie nie jest regulowane mechanicznie, lecz elektronicznie, a szybkość regulacji jest najwyżej umiarkowana.