
Czemu czytnik jest bezkonkurencyjny, nawet jeżeli twierdzisz, że ekran tabletu nie męczy Twoich oczu
Zalety czytnika są powszechnie znane i dość szczegółowo omówione – możesz korzystać z czytnika przez cały urlop i ani razu go nie ładować, jest równie czytelny w ostrym słońcu co zwykła książka, jest lekki i ma odpowiednio dobrany do czytania format. Pytanie: jeżeli mimo wszystko czytasz na tablecie lub telefonie, a krótki czas działania na baterii Ci nie przeszkadza, podobnie jak czytelność w słońcu, to takim razie nie warto brać czytnika? Warto!
Wszystko sprowadza się do komfortu czytania, tego mitycznego komfortu, w który wiele osób nie korzystających nigdy z czytnika nie wierzy. Skąd powątpiewanie? Ano stąd, że wiele osób twierdzi, że ekran komputera, tabletu czy telefonu nie męczy im oczu. W końcu spędzają nad tymi ekranami wiele godzin każdego dnia pracując i przeglądając internet i się nie skarżą. Argumenty wyglądają na sensowne i logiczne, tym bardziej zwodnicze są wyciągane na ich podstawie winsoki.
Różnica polega na tym, że pracując przy komputerze cały czas skaczemy wzrokiem po różnych elementach, przełączamy okna, zerkamy na klawiaturę. To samo w przypadku tabletu. Czytanie jednak wygląda zupełnie inaczej. Linijka po linijce, w skupieniu, bez skakania po stronach i tak czasem przez wiele godzin w jednej pozycji. Stąd nie ma sensu porównywać czytania książki, do przeglądania artykułów przerywanego dziesiątką innych czynności. To naprawdę coś zupełnie innego. Może dlatego wciąż wiele ludzi uważa, że jak czytać to tylko na papierze?
Wreszcie zmęczenie oczu nie musi objawiać się ewidentnymi objawami typu zaczerwienienie, ból, pieczenie itp. To przypadki skrajne i dotykają mało kogo – chyba domorosłych spawaczy, którzy nie stosowali gogli ochronnych z przyciemnianymi szybkami. Zwykle zmęczenie objawia się czymś zupełnie innym – po prostu unikaniem dłuższego czytania z ekranu, przy czym podświadomie taką niechęć możemy odbierać jako coś zupełnie innego, np. znudzenie, niemożliwość skupienia się itp.
W praktyce czytanie z zwykłego ekranu będzie objawiało się lekturą w krótszych odcinkach czasowych i mniejszej ilości tekstu niż miałoby to miejsce w przypadku książki papierowej czy czytnika. Zapytaj sam siebie, kiedy ostatnio przeczytałeś 200 stron ciurkiem z tabletu bądź telefonu i jak często to robisz od kiedy czytasz z ekranu i jak często robiłeś to w przypadku książek papierowych?
Stąd osoby które zakupią sobie czytnik, czasem zupełnie bez przekonania, dopiero po fakcie mówią, że wreszcie rozumieją o co tym wszystkim chodzi. Ciężko wyobrazić sobie to w teorii, odwołując się jedynie do przypuszczeń i faktu, że dotąd czytanie ze świecącego ekranu było ok. Wydaje mi się, że taka sytuacja jest bardzo częsta. Opisał ją miedzy innymi na swoim blogu MacKozer:
Czytanie na iPhone i iPadzie w przypadku dłuższych powieści zajmowało mi sporo czasu, bynajmniej nie dlatego, że mam problemy z samym czytaniem. Nie wiedziałem o co chodzi, ale też specjalnie się nad tym nie zastanawiałem do momentu, kiedy kupiłem sobie Kindle Paperwhite.
Zrozumiałem, że mój wzrok mimo wszystko męczył się przy czytaniu na iPadzie i iPhone i choć ja tego nie czułem, to jednak czytałem wolniej, krócej i przede wszystkim rzadziej. Widzę to choćby po tym w jakim tempie pochłaniam obecnie książki czytane właśnie na Kindle.
Problem w tym, że wielu sceptyków nie będzie miało nigdy okazji aby się o tym przekonać, tak jak zrobił to MacKozer.
Z tego rozważania wyłania się jeszcze jeden wniosek. Czytnik przydaje się przede wszystkim tym, którzy czytają beletrystykę i inne dłuższe teksty, które oznaczają siedzenie w skupieniu przez dłuższy czas. W przypadku przerzucania krótkich artykułów różnica staje się znacznie mniejsza i w takich wypadkach telefon czy tablet mogą rekompensować gorszy z punktu widzenia czytania ekran, szybszym działaniem i wygodnym dostępem do sieci. Osobiście z poziomu telefonu oprócz przeglądania newsów najczęściej konsumuję audiobooki.
Podsumowując wszystkie powyższe kwestie, czytnik e-booków polecam wszystkim tym, którzy mają czas i ochotę czytać książki, a nie tylko artykuły z sieci. Polecam nawet wówczas, kiedy twierdzą, że nie jest im to do szczęścia potrzebne. Chyba, że faktycznie ograniczają się do czytania przez 20 minut w tramwaju czy autobusie, wówczas gra nie jest warta świeczki i można zostać przy telefonie. Nie dlatego jednak, że czytnik nie jest wart zakupu, lecz dlatego, że dana osoba po prostu mało czyta.