
Kraftwerk – ogniwo energetyczne chce zastąpić powerbank
Zasilanie to wspólny problem wszystkich mobilnych urządzeń elektronicznych naszych czasów, od telefonów, przez laptopy, na aparatach foto kończąc. Co jakiś czas obiecują nam rewolucję i laptopy działające miesiąc na jednym ładowaniu, ale na razie takich produktów nie ma i nie zapowiada się, aby miały się szybko pojawić. Wyjściem są dodatkowe, zewnętrzne źródła zasilania. Dodatkowe akumulatory nazywane powerbankami to jeden z przykładów, ale Kraftwerk chce nam zaproponować coś lepszego.
Powerbnak to po prostu zewnętrzny akumulator, ze wszystkimi swoimi wadami – trzeba go ładować za pomocą źródła prądu, np. gniazdka, trwa to na tyle długo, że rozładowany powerbank na dłuższej wycieczce to kłopot, którego nie da się szybko rozwiązać. Z czasem pogarszają się jego parametry. Jest to więc raczej proteza zbyt małego akumulatora w telefonie, niż jego rozwiązanie.
Ogniwo energetyczne (paliwowe) działa inaczej. Wykorzystuje jakiś rodzaj paliwa, aby przekształcić je na energię elektryczną. Nie jest więc uzależnione od sieci energetycznej. Głównym problem polega na tym, aby takie ogniwo było wystarczająco małe i łatwe w użyciu, a także aby efektywnie wykorzystywało paliwo, czyli nie było przesadnie drogie w eksploatacji. Wygląda na to, że Kraftwerk spełnia te założenia, przynajmniej według obietnic jego twórców.
Kraftwerk do działania potrzebuje zwykłego gazu. Może to być gaz do zapalniczek, może to być gaz z turystycznych kuchenek gazowych, czyli po prostu butan. Z jego dostępnością nie ma problemu, nie jest drogi. Co najistotniejsze, uzupełnienie paliwa trwa tyle co nabicie zapalniczki – kilka sekund. A więc po wyczerpaniu się paliwa po chwili można dalej korzystać z źródła zasilania. Nie ma dłuższych przestojów w dostarczaniu energii, niepotrzebny jest słoneczny dzień. Istotne jest również, że gaz jest lżejszy od dodatkowych baterii.
Wygląda na to, że jedno nabicie gazem urządzenia mieszczącego się w kieszeni daje sporo energii. Twórcy twierdzą, że wystarczy na naładowanie 11 iPhonów. Nie mówią o który model chodzi, a pojemności baterii iPhone’ów są różne. Zapewne nie jest łatwo dokładnie podać ilość wytworzonej energii, ale można spokojnie przyjąć, że jest to blisko 20000 mAh. Powerbanki tej pojemności są duże, ciężkie i drogie. Jeśli dorzucić do tego średniej wielkości pojemnik na gaz do zapalniczek, można jechać pod namiot na kilka tygodni i bez skrępowania ładować telefony, aparaty fotograficzne i kamery sportowe.
Czy zatem Kraftwerk jest rozwiązaniem bliskim ideału? Tak twierdzą jego Twórcy, którzy mówią, że można za jego pomocą naładować każde urządzenie zasilane z portu USB. Niestety nie jest to do końca prawda. Twórcy mówią również, że urządzenie generuje stałą moc wynoszącą 2W, skokowo obsługując do 10W. To niestety trochę mało. Standardowe złącze USB w komputerze ma 2,5W, podczas gdy powoli standardem stają się złącza o większej mocy. Niemal każda ładowarka telefoniczna jest mocniejsza, oferując często 5W lub więcej. Oznacza to, że urządzenia podłączone do Kraftwerka będą ładowały się nieznośnie długo, nie rzadko dwukrotnie dłużej niż z ładowarki podłączonej do kontaktu. Wykluczone jest również ładowanie kilku urządzeń jednocześnie. Mając przy sobie kilka urządzeń, które muszą być ładowane codziennie, może nie starczyć nam doby, żeby naładować wszystkie.
Część urządzeń może w ogóle nie ładować się za pomocą Kraftwerka. Najlepszym przykładem jest iPad, którego ładowarka ma moc 10W i zwykły port w komputerze powoduje jedynie wyświetlenie się informacji, że iPad nie ładuje się. Stąd stwierdzenie, że każde urządzenie zasilnie z portu USB może być ładowane nie jest prawdziwe. Dodatkowo Kraftwerk nie jest rozwiązaniem dla posiadaczy laptopów. No i na koniec trzeba uwzględnić, że jest to projekt wciąż w fazie Kickstartera, a więc do momentu kiedy trafi do ogólnej sprzedaży może minąć jeszcze sporo czasu, o ile w ogóle spełni pokładane w nim nadzieje.
Czy to znaczy, że Kraftwerk jest do niczego? Absolutnie nie. Jeśli wyjdzie i spełni obietnice twórców, to będzie świetną propozycją dla podróżników i innych użytkowników smartfonów czy aparatów przebywających często poza dostępem do elektryczności. Trzeba tylko być świadomym ograniczeń tego urządzenia i nie liczyć, że naładujemy nim absolutnie wszystko. Cena urządzenia na Kickstarterze to około 350 złotych na nasze (będzie wyższa po wejściu na rynek). Biorąc pod uwagę cenę i wymogi jakie nakłada korzystanie z paneli słonecznych, to wciąż ciekawa propozycja.
Strona Kraftwerk.
Jako bonus Kraftwerk z lat 70: