
Ludzie jako gatunek są dziwni – dokument o Czarnobylu dobitnie to pokazuje
Wreszcie miałem chwilę, żeby obejrzeć dokument o Czarnobylu na który natrafiłem dawno temu. Tematem interesuje się od dawna, bo w pewnym stopniu dotyczy mnie osobiście. Prawdopodobnie wypadkowi w Czarnobylu zawdzięczam bliższe zapoznanie się z medycyną nuklearną. Sądziłem więc, że jestem dość rozeznany w tym temacie. Ten film pokazał jak bardzo się myliłem.
Dokument warto obejrzeć chociażby ze względu na dużą ilość oryginalnych zdjęć i ujęć z miejsca wypadku, które są częściowo poprześwietlane od promieniowania. Część operatorów przypłaciło swoim życiem za ten materiał. Moc tego przekazu jest ogromna. Niedawno obejrzałem dość słaby horror: Czarnobyl. Reaktor strachu i muszę powiedzieć, że autentyczne zdjęcia są bez porównania lepsze i robią większe wrażenie mimo braku efektów zastosowanych w filmie fabularnym, nie tylko dlatego, ze zdarzyły się na prawdę. Ci żołnierze, którzy wychodzą usuwać radioaktywne pozostałości w samodzielnie wykonanych ołowianych pancerzach, bo – uwaga – zdalnie sterowane ciężkie maszyny budowlane popsuły się od promieniowania. To po prostu zapada w pamięć.
Największe wrażenie jedna robią na mnie dwie rzeczy. Pierwsza to zestawienie pewnych liczb. W Czarnobylu wybuchł nie największy, lecz średni reaktor. Akcja przeciwdziałająca skutkom pochłonęła w przybliżeniu 18 miliardów dolarów. W pierwszej chwili nie było innego sposobu jak zrzucanie worków z piaskiem z helikopterów, żeby zatkać dziurę w reaktorze. Ściągnięto 600 najbardziej utalentowanych pilotów, którzy potrafili przelatywać blisko celu. Wszyscy zmarli od promieniowania. W sumie w akcji brało udział ok. pół miliona osób, do tej pory zmarło ich (o ile dobrze zapamiętałem z filmu) 40 000 a 200 000 jest na rencie, bo nie jest w stanie pracować – w akcji brali udział niemal sami młodzi ludzie.
Zgromadzony w Czarnobylu materiał radioaktywny jest wystarczający, żeby zabić sto milionów osób i czas jego połowicznego rozpadu wynosi 245 tysięcy lat. Można więc przyjąć, że z naszej perspektywy śmiertelny efekt schowany pod betonowym sarkofagiem jest wieczny. Sarkofag był przewidziany na 30 lat, bo budowano go w skrajnie trudnych warunkach. Już dawno powinien być obudowany nowym, a nie został nawet wyremontowany i się po prostu sypie.
A teraz najważniejsze, Rosja miała 2700 rakiet z głowicami nuklearnymi, z których każda miała moc 100 razy większą od wybuchu w Czarnobylu. Jaki efekt przyniosłoby 270 000 Czarnobylów? To jakaś totalna abstrakcja, od której staje mi mózg. Jakim cudem jeden naród było stać na wyprodukowanie arsenału, którego użycie nie ma żadnego sensu z perspektywy naszej planety? To skrajnie bezsensownie zainwestowane pieniądze, które jedyne co mogły dać to totalną zagładę. To jak zapłacić niewyobrażalnie dużo za zabicie siebie i całego życia na ziemi. Ksenocyd.
Druga sprawa dotyczy podejścia do informacji publicznej. Do tej pory zakładałem, że wszystkie informacje mieli tylko Ukraińcy i Rosjanie, a jak wiadomo, w Rosji wszystko jest możliwe. Nie dziwiłem się, że wręcz zachęcali do obchodów majowych ludzi, którzy wychodzili nawdychać się promieniowania. To co jest szokujące to, że krótko po katastrofie pełne informacje o jej skutkach mieli specjaliści z wielu krajów. Jak usłyszeli informacje od jedynej osoby która chciała ujawnienia pełnej prawdy, powiedzieli, że nic z tego. Nikt się nie dowie o ilości przewidywanych ofiar. Osoba chcąca ujawnienia prawdy popełnia samobójstwo. Jak promieniowanie doszło z wiatrem nad Francję i szalały im wskaźniki promieniowania, to we Francji informowali, że nie ma żadnego zagrożenia, że zamiast się przejmować, lepiej wziąć dziecko na spacer, na dwór.
Od tego też mózg mi po prostu staje. Ja rozumiem, że odpowiedzialni za katastrofę mogli mieć opory, żeby się przyznawać, ale czemu inne kraje nie ostrzegły swoich obywateli? Nawet jak zorientowali się z własnych źródeł, np. mierników promieniowania. Sama informacja, żeby zostali w domach mogła wiele zmienić. Jaki sens ma instytucja państwa, na która płacą wszyscy obywatele, którzy w ramach rewanżu wysyła się na powitanie radioaktywnego deszczu i mówi, że wszystko gra? Ciężko to nawet skomentować ustawić w odpowiedniej perspektywie.
Nikt nigdy nie podał pełnej listy ofiar, nie przeanalizował skutków katastrofy w Czarnobylu. W końcu to taki nieistotny drobiazg w naszej historii, nie? To już było i nie trzeba się z tego tłumaczyć, a że promieniowanie zostanie na setki tysięcy lat to już nie nasze zmartwienie.
Czasami ludzie jako gatunek wydają mi się tak skrajnie bezmyślni i tak bliscy, żeby samemu usunąć się z tego świata na dobre, że nie mogę się nadziwić, że jeszcze tu jesteśmy.
The man who saved the world… 50 years ago, at the height of the Cuban Missile Crisis, second-in-command Vasilli Arkhipov of the Soviet submarine B-59 refused to agree with his Captain’s order to launch nuclear torpedos against US warships and setting off what might well have been a terminal superpower nuclear war.
The US had been dropping depth charges near the submarine in an attempt to force it to surface, unaware it was carrying nuclear arms. The Soviet officers, who had lost radio contact with Moscow, concluded that World War 3 had begun, and two of the officers agreed to 'blast the warships out of the water’. Arkhipov refused to agree – unanimous consent of three officers was required – and thanks to him, we are here to talk about it.
His story is finally being told – the BBC is airing a documentary on it.
Raise a glass to Vasilli Arkhipov – the Man Who Saved the World.
Zdjęcie z nagłówka pochodzi z serwisu tapety.joe.pl.