Przykład z życia: czemu rowerzyści mają najtrudniej


W niedawnym wpisie o tytule „Nie dziwię się, że rowerzyści nie przestrzegają wszystkich przepisów” jeden z akapitów mówił o tym, że rowerzyści z trzech największych grup: kierowców, pieszych i rowerzystów, mają najtrudniej. Oto przykład z życia: czy widzieliście kiedyś rowerzystę, który zajeżdża samochodowi drogę, zatrzymuje się z piskiem opon, blokując dalszą jazdę, po czym wyciąga kierowcę w celu pobicia? Nie? A na powyższym filmie widać sytuacje dokładnie odwrotną: kierowca wyprzedza rowerzystę nie zachowując odpowiedniego odstępu, przekraczając jednocześnie ciągłą linię, a gdy ten ostrzegawczo klepie samochód otwartą dłonią, samochód hamuje z piskiem opon (prawdopodobnie hamulec ręczny zaciągnięty przez pasażera – pewnie pieniacz nie wiedział jak to niebezpieczne i nieodpowiedzialne) po czym wyskakuje z niego facet, popycha rowerzystę, grożąc mu i wyrzuca jego rower do rowu.

Mówiąc krótko, rowerzysta nie złamał żadnego przepisu, kierowca złamał kilka, włącznie z nietykalnością osobistą i uszkodzeniem mienia, o wyprzedzaniu w niedozwolonym miejscu nie wspominając. Czemu zatem nie spotyka się sytuacji odwrotnych? Czemu nie ma nagrań krewkich rowerzystów bijących kierowców? Ponieważ panuje przekonanie, że droga jest dla samochodów i im się należy, a rowerzyści są tylko niechcianymi szkodnikami. Z pewnością nie wszyscy kierowcy tak myślą, ale wystarczająco wielu. Do tego dochodzi argument siły – duży może więcej. Rowerzyście ciężko rowerem siłą zatrzymać samochód, ale sytuacja odwrotna jest możliwa jak najbardziej. Tak zwane nadpierwszeństwo. Tą samą zasadą kierują się kierowcy TIRów, wyprzedzający na podwójnej ciągłej lub przed wzniesieniem – wiedzą, że inni uczestnicy drogi będą musieli uciekać, z rozsądku, choćby do rowu. A w razie czego ryzyko dla zdrowia i życia kierowcy TIR jest raczej niewielkie.

Autor filmu z pobiciem ma na swoim kanale jeszcze dwa filmiki, które pokazują chamskie wymuszenie pierwszeństwa na rowerzyście, po skręcie samochodu w prawo, podczas gdy rower znajdował się na przejeździe rowerowym. I wiecie co jest najgorsze? Nie to, że do samego zdarzenia doszło, lecz to, że w obu przypadkach kierowcy nie widzieli nic złego w swoim zachowaniu. Mało tego, sugerowali jeszcze, że wina leży po stronie rowerzysty. Jeżeli dalej będą jeździli z tak rażącą nieznajomością kodeksu drogowego, kwestią czasu jest kiedy potrącą jakiegoś rowerzystę jadącego zgodnie z przepisami. To trochę tak, jak jeździć po mieście i nie wiedzieć, że na czerwonym świetle trzeba się zatrzymać – nieszczęście jest tylko kwestią czasu, tym bardziej, że kierowca ma bezdyskusyjną przewagę nad rowerzystą i sam ryzykuje niewiele.

A najsmutniejsze jest to, że pod filmami pokazującymi rowerzystę jadącego zgodnie z przepisami i kierowcę ewidentnie nie znającego przepisów, który jest po prostu zagrożeniem i tak zawsze znajdą się ludzie w komentarzach, którzy napiszą, że rowerzysta kupił kamerkę i teraz kozaczy, albo, że rowerzysta sam prowokuje te sytuacje – WTF? Tego rodzaju komentarze stanowią około połowę pod tymi filmami i pod wieloma innymi, które w sieci widziałem. Pojawiają się argumenty, że jak rowerzysta wpadnie pod samochód, to wówczas pójdzie po rozum do głowy… Czy potrzeba lepszego dowodu, że rowerzyści nie są traktowani jako pełnoprawni uczestnicy ruchu drogowego? To taki odpowiednik drogowego rasizmu lub seksizmu – jedna grupa jest traktowana gorzej przez inną, bo tak już jest, bo taki niby powinien być porządek świata. Nie trzeba argumentów, co tam przepisy – oni mają przekonanie, że racja musi być po ich stronie. Tak jak ci kierowcy, którzy blokują lewy pas przed zwężeniem, mając się za strażników porządku na świecie, a nawet po otrzymaniu mandatu utrzymują, że racja i tak jest po ich stronie – widziałem taki przypadek.

Proszę się więc nie dziwić, że chociaż nie popieram rowerzystów pędzących po chodnikach i łamiących przepisy kodeksu drogowego, to jednak zagrożenie przez nich powodowane traktuje z pewnym dystansem, mając świadomość proporcji siły i nastawienia uczestników ruchu drogowego. Kierowcy bez wątpienia stanowią największe zagrożenie, zarówno dla pieszych, rowerzystów i siebie nawzajem, ale najwięcej otwartej niechęci żywią do rowerzystów właśnie.

Dziękuję Jakubowi Bobiko Dominikowi za link do filmiku.