
Nietypowe rowery, których jeszcze nie widziałeś cz. 2. Rowery towarowe
Zwykły rower ma cały szereg zalet w stosunku do samochodu, nie będę ich wymieniał, bo każdy miłośnik dwóch kółek je zna, na dodatek ma swoje własne powody, żeby jeździć na rowerze. Wciąż jednak samochód ma jedną poważną przewagę – możliwość zabrania pasażerów i przewożenia towarów. Nawet na rowerze z bagażnikiem ciężko przywieźć duże zakupy z supermarketu. Zgrzewka wody plus zgrzewka mleka zrobią spory kłopot, a co z siatami pełnymi innych zakupów?
Całe szczęście i na ten problem znajdzie się rozwiązanie. Są nim cargo bike’i czyli rowery do przewożenia towarów. W najbardziej znanej wersji są to rowery trzy bądź czterokołowe, czyli np. ryksza. Taka konstrukcja pozwala przewieźć nawet kilka osób i sporo towaru, ale w stosunku do zwykłego roweru ma dwie bardzo poważne wady: gabaryty i wagę.
Rower 3 kołowy jest znacznie szerszy, a co za tym idzie o wiele mniej zwinny niż zwykły rower. Nie można się pochylać w zakrętach, nie da się przejechać pomiędzy słupkami na chodniku. Jednym słowem jazda nie przypomina za bardzo zwykłego roweru. Opory toczenia są znacznie większe – trzy ślady zamiast jednego. Do tego nie da się go w zasadzie przenieść, nawet bez ładunku, więc o wniesieniu na piętro czy po schodach można zapomnieć. Tego rodzaju rowery nie są dla mnie ciekawe, dlatego nie będę się na nich skupiał.
Ale są też bardzo interesujące rowery pozwalające przewozić dodatkowy towar. Projekt bliższy klasycznemu rowerowi miejskiemu, to rower z przedłużonym tyłem, w którym rolę bagażnika pełni sama rama roweru. Tym sposobem pojazd jest stabilniejszy, a część bagażowa wytrzymuje znacznie większe obciążenia. Limitem będzie tu raczej wytrzymałość tylnego koła, nie ramy, podczas gdy bagażniki jakie zwykle można dokupić osobno mają skromny limit do 20 kg.
Jednym z przykładów może być wspomniany na końcu poprzedniego wpisu Surly Big Dummy. Z tyłu można założyć znacznie większe sakwy od tych na zwykły bagażnik, tak na oko mieszczące kilkakrotnie więcej bagażu. Co więcej, opcjonalna ławeczka i podpórka pod nogi umożliwia transport dodatkowych osób. Raczej nie więcej niż dwóch i raczej młodszych, o mniejszej wadze. Tym sposobem można rowerem podrzucić dwójkę dzieciaków do szkoły, albo zabrać sporo bagażu na długą wyprawę.
Główną zaletą takiej konstrukcji jest to, że oprócz ramy w zasadzie wszystkie części roweru są standardowe, a rower prowadzi się podobnie do klasycznego pojazdu jednośladowego, chociaż oczywiście większa długość i masa robią różnicę.
W tym momencie polecam stronę pary, która zwiedza świat na rowerach… wraz ze swoimi dwoma psami (zdjęcie powyżej z tej strony pochodzi), z których jeden waży 50 kg. Oczywiście psy jadą, a nie biegną obok. Podziwiam tych ludzi za realizowanie swojej pasji oraz za to, że nie zrezygnowali ani z psów, ani z rowerów, tylko znaleźli sposób aby to jakoś wszystko pogodzić.
Surly nie jest jedynym producentem takich rowerów. Yuba bikes ma podobną konstrukcję, choć o charakterze mniej wyprawowym, a bardziej miejskim. Podobnych konstrukcji jest znacznie więcej, wystarczy wpisać w Google „long tail bike„.
Nawet dość znana marka rowerów Trek, ma w swojej ofercie rower podobnego typu o wszystko mówiącej nazwie Transport. Mimo to nigdy nie spotkałem takiego roweru w Polsce, a to znaczy, że są u nas naprawdę mało popularne, zarówno na ulicach, jak i w sklepach rowerowych.
Jeszcze więcej bagażu!
Ale w kwestii dwukołowych rowerów transportowych nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Największe możliwości wśród bicyklów mają te ze skrzynią bądź platformą umieszczoną z przodu, przed kierownicą. Możliwości przewozu towarów, jak na rower są naprawdę imponujące. Bez problemu przewieziemy dwójkę dzieci w średnim wieku, w pasach (!) plus niemowlę w nosidełku typu samochodowego. Można też przewieźć naprawdę pokaźnych rozmiarów zakupy, inny rower, albo materiały budowlane na remont domu…
Dodatkową zaletą jest fakt, że nasz cenny ładunek jest na wyciągnięcie ręki, zawsze na widoku i pod kontrolą, co w przypadku dzieci może być szczególnie istotne.
Jedynym modelem dostępnym w Polsce (w teorii, jest na stronie polskojęzycznej i ma cenę w złotówkach, ale nie wiem czy faktycznie da się go bez problemu kupić) jest Gazelle Cabby. Prezentuje się bardzo ciekawie. Niestety jest drogi, jak na polskie warunki nawet bardzo – niecałe 8 tysięcy złotych, do tego ciężki, prawie 40 kg. Żeby go przechowywać trzeba mieć garaż, albo duże mieszkanie i dużą windę.
Pięknie się również prezentuje rower Babboe model City ze skrzynią z drewna brzozowego.
Jeśli natomiast potrzebujemy platformy zamiast skrzyni, ciekawy może okazać się Bullitt, który jak na tego rodzaju rower jest zaskakująco lekki i waży zaledwie 24 kg, za to kosztuje 2 tysiące funtów.
Co można osiągnąć z takim rowerem? Ogranicza nas tylko wyobraźnia oraz to jak bardzo zwariowani jesteśmy. Tutaj znajdziecie historię mamy, która posiada sześcioro dzieci, ale nie ma samochodu i wszystkie te dzieci zawozi rowerem gdzie trzeba. Wszystkie na raz!
Myślę, że powodem dla którego rowery towarowe są u nas tak mało popularne to trudność ich przechowywania oraz brak kultury rowerowej, ale przede wszystkim cena. Sam bym z największa przyjemnością jeździł takim rowerem na zakupy i woził w nim swojego syna. Wyjściem w naszych warunkach może być wykorzystanie starej stalowej ramy roweru i samodzielne przerobienie jej na rower towarowy, ewentualnie zlecenie spawaczowi aby dokonał takiej przeróbki. W internecie można wyszperać gotowe plany takich rowerów.