
Connected Cycle – GPS w pedałach, zapisujący trasę i udaremniający kradzież
Każdy, kto choć trochę mnie zna, wie, że najbardziej interesuje się technologią i rowerami. Jeśli można w sensowny sposób połączyć jedno i drugie, tym lepiej. Co zatem powiedzielibyście na GPS w rowerze, który zawsze rejestruje naszą trasę i informuje o potencjalnej kradzieży roweru, ale nigdy nie trzeba go ładować ani wymieniać mu baterii? Brzmi fajnie? No jasne!
Tak właśnie ma działać Connected Cycle. Pomysł polega na tym, że GPS umieszczony jest wewnątrz jednego z pedałów i czerpie energię z jego obrotowego ruchu. Według producenta wystarczy jedynie godzina normalnej jazdy na rowerze, aby pedały mogły pozostawać w trybie czuwania przez kilka tygodni. Jednym słowem, jeżeli ktoś regularnie jeździ na rowerze, nigdy nie będzie musiał przejmować się kwestią energii elektrycznej, a to dość istotne. Każdy kto rejestrował swoje wycieczki za pomocą smartfonu wie, że już po paru godzinach bateria się wyczerpie i nie tylko przerwie rejestrowanie trasy, ale również uniemożliwi skorzystanie z mapy, żeby wrócić do domu, nie mówiąc o braku możliwości skorzystania z telefonu.
GPS ma służyć dwóm osobnym kategoriom zastosowań. Pierwsza to rejestracja trasy. Automatycznie zapisywany jest przebieg trasy, prędkość, wzniesienia i spalone kalorie. Jeśli możliwe będzie dobranie się do pliku loggera GPS przy pomocy wielu aplikacji będzie można wyciągnąć znacznie więcej informacji, jeżeli ktoś chce. Wiele można dowiedzieć się z danych w postaci punktów zawierających dokładne koordynaty w trójwymiarowej przestrzeni i dokładny czas.
Drugi rodzaj zastosowania to dodatkowe zabezpieczanie przed kradzieżą. Pedały samodzielnie łączą się z siecią. Jeśli ktoś poruszy nasz rower, natychmiast dostaniemy powiadomienie na smartfonie. Można również zdalnie śledzić lokalizację roweru, w celu jego ponownego odnalezienia. Nie polegałbym na tym, jako na jednym zabezpieczeniu roweru – lepiej zniechęcić złodzieja dobrym zapięciem, niż za nim gonić. Z drugiej strony to ma szansę działać. Po pierwsze, nie każdy złodziej będzie wiedział, że dany rower ma GPS w pedałach. Prawdę mówiąc, sądzę, że w ogóle mało kto się zorientuje. Po drugie każda para pedałów posiada unikalny klucz, którym należy je przykręcić i odkręcić. Nie wystarczy więc pierwszy lepszy zestaw kluczy płaskich czy imbusowych, aby się pedałów pozbyć. Rozwiązanie przydatne również dla tych, którzy planują wypożyczać swój rower mniej lub bardziej znajomym osobom.
Czy widzę jakiś problem w przypadku Connected Cycle? Przede wszystkim są to pedały typu platformowego, co jest istotnym elementem ich konstrukcji. Wyklucza to więc zastosowanie przez osoby korzystające z pedałów zatrzaskowych, np. SPD. Stąd pedały sprawdzą się raczej w rowerze miejskim czy turystycznym, a nie w rowerze XC, szosowym czy innym wyczynowym sprzęcie. Nieznana jest również cena, a to jest czynnik kluczowy w adopcji. Nie sądzę, aby ludzie rwali się do kupna w cenie 400 zł lub wyższej, a zwykle takie gadżety trochę kosztują. Nie jest też do końca znany sposób łączenia się z siecią. Czy będzie to na stałe wlutowana karta SIM, jak w czytnikach Kindle, czy może trzeba samodzielnie zaopatrzyć się w kartę SIM. Tak czy siak pomysł uważam za ciekawy i warty uwagi.
Strona producenta: connectedcycle.com
Źródło: Engadget