Zdalnie sterowane modele samochodów – od czego zacząć? Co warto wiedzieć? (aktualizacja 11.10.2016)

Nic tak nie cieszy, jak opracowanie tematu, który zamiast powstać na szybko, był w centrum moich zainteresowań od wielu miesięcy. To właśnie jeden z niewielu takich satysfakcjonujących przypadków. Mam nadzieję, że jeżeli wchodzisz w modelarstwo zdalnie sterowanych aut, albo przynajmniej rozważasz zajęcie się takim hobby, to ten tekst zaoszczędzi Ci przynajmniej części rozterek i wątpliwości, z którymi sam borykałem się poznając początkowo zupełnie obcy dla mnie temat. Oto moje doświadczenia w pigułce.

IMAG0013

Recenzje moich modeli

Recenzja Traxxas Slash #58034 – najlepszy model dla początkujących

Recenzja Traxxas E-Revo Brushless

Dla kogo samochody RC?

Dla każdego kto chce mieć (kolejny) pretekst do spędzania czasu na świeżym powietrzu. Dla każdego, komu się to podoba, a z tego co zaobserwowałem, samochody zdalnie sterowane podobają się od najmniejszych dzieci, aż po osoby mocno zaawansowane wiekiem. Zastrzeżenia są dwa. Po pierwsze, jak każde niemal hobby, to dość kosztowna zabawa. Nastolatek sam raczej sobie modelu nie kupi. chyba, że zbiera od dawna kieszonkowe, albo przepracował wakacje pod tym kątem. No i modele to nie zabawki. Dają frajdę jak zabawki, ale nieodpowiedzialnie obsługiwane mogą zrobić krzywdę i szybko się zepsuć. Nawet tańsze modele rozpędzają się do 30 – 40 km/h i po trafieniu w krawężnik czy ścianę poważnie się połamią, a potrafieniu w nogi wyrządzą dotkliwą krzywdę. Dlatego dzieciaki powinny jeździć pod nadzorem i w bezpiecznej okolicy – gdzie nie ma dużo ludzi, ani samochodów i rowerzystów. Częściowym rozwiązaniem jest tryb treningowy, który pozwala ograniczyć tymczasowo osiągi danego modelu do takich bardziej przyjaznych nowicjuszom.

DSC_0006

Co różni modele zdalnie sterowane, od zdalnie sterowanych zabawek?

Nawet najmniejszy model hobbystyczny dzieli przepaść od zabawek zdalnie sterowanych, dostępnych w marketach, czy sklepach z zabawkami:

  • Zasięg radia nie będzie kończył się w drugiej połowie salonu, tylko będzie miał 200 – 300 metrów, czyli będzie na tyle duży, że model praktycznie nie będzie już widoczny – ergo zasięg nie stanowi żadnego ograniczenia zabawy.
  • Do samochodów modelarskich dostępne są wszystkie części – każda śrubka, każdy element budowy: zębatki, silnik, łożyska, wahacze, całe koła, jak i opony. Nawet części do amortyzatora, a nie tylko całe nowe amortyzatory w komplecie. To umożliwia stosunkowo łatwe i względnie tanie naprawy, nawet po poważnych wypadkach, ale też w ramach normalnego procesu zużywania się. Zwykłe zabawki jeżdżą, aż się zepsują i lądują w koszu.
  • Precyzja sterowania i właściwości jezdne są zupełnie inne. Serwo i radio pozwalają precyzyjnie i płynnie regulować skręt, co pozwala na precyzyjną jazdę przy dużych prędkościach. Opony i zestrojenie amortyzatorów ma kluczowe znacznie dla właściwości jezdnych i można na te parametry wpływać w szerokim zakresie. Zabawkowe modele nie mają żadnych z tych rzeczy.
  • Prędkość hobbystycznego pojazdu sięga kilkudziesięciu kilometrów na godzinę, moc kilku koni mechanicznych. Jest model, który wyjęty prosto z pudełka osiąga 160 km/h. Ilość mocy w przeliczeniu na masę pojazdu nierzadko przewyższa najdroższe supersamochody, dając niesamowite przyspieszenie. Jak jeżdżą zabawki chyba każdy wie – stąd nazwa zabawki, a nie modele.

DSC_0098

Co oznacza jaka skala?

Skala pojazdu oznacza ile razy jest on mniejszy od pełnowymiarowego odpowiednika. Nie zawsze oznacza to wierne odwzorowanie np. wielkości kół, ale daje pewne pojęcie z czym mamy do czynienia. Najczęściej spotykane skale to:

  • 1:18 – najmniejsza często spotykana skala (sporadycznie pojawia się jeszcze skala 1:24 i 1:32). Wielkość podobna zabawki może być myląca. Najmniejsze auto, które nadaje się do jeżdżenia po dworze, ale z trawą, nawet krótko przystrzyżoną radzi sobie średnio. Raczej na asfalt, beton czy kostkę. Plusy to łatwość w transporcie i niski koszt. Można już poczuć czym różni się modelarstwo od zabawek, ale wszechstronności trochę jeszcze brakuje. Na zdjęciu poniżej porównanie skali 1:10 (będącą tak naprawdę skalą 1:8) do skali 1:18.

IMG_20150501_154513

  • 1:16 – pierwsza w miarę uniwersalna skala, wciąż łatwa w transporcie. Wciąż jednak bliżej rozmiarem do zabawki, niż do poważnego kawałka sprzętu.

20150703_134134

  • 1:10 – jedna z najpopularniejszych skal wśród modeli jeżdżących. Tutaj niemal każdy model jest na tyle duży, żeby spokojnie jeździć po trawie, niekoniecznie nawet równo przystrzyżonej (chyba, że mówimy o modelu typowo torowym). Część z aut jeszcze mieści się w plecaku, większość już wymaga większej torby do transportu. Na zdjęciu porównanie skali 1:10 do 1:16, choć faktycznie mniejszemu bliżej raczej do 1:14 (myląca klasyfikacja producenta), a wewnątrz ma części od auta w skali 1:10

DSC_0180

  • 1:8 – największa popularna skala. Tego rodzaju auta mogą nie zmieścić się nawet w dużej torbie podróżnej, ze względu na szerokość, ale wielkość kół pozwala jeździć prawie wszędzie, nawet po zaoranym polu, czy dość wysokiej trawie. Wszechstronność jest tutaj atutem, ale transport staje się już istotnym problemem. Ciężko nosić ze sobą dalej, niż kilkaset metrów. Ciężko transportować inaczej niż samochodem. Wymaga torby co najmniej wielkości tej niebieskiej z IKEA.

IMG_20150504_093904

  • 1:5 – Sporadycznie spotykana skala największych aut, zazwyczaj z silnikiem spalinowym na zwykłe paliwo ze stacji benzynowej, chociaż są też pojedyncze modele elektryczne. Modele ekstremalnie duże, wagowo dochodzące do 20 kg. Wymagają specjalnej skrzyni do transportu, albo pustego bagażnika w odpowiednio dużym aucie. Modele za duże na zdecydowaną większość tras przygotowanych dla samochodów RC. Prędzej pojadą po torze dla rowerów czy motorów enduro. Wszystkie bez wyjątku są drogie i raczej nie polecam początkującym. Powyżej modeli wielkości 1:8 nie zawsze większy rozmiar oznacza więcej frajdy i przyjemności z jazdy.

Samochód duży czy mały? Jaka skala?

Większy samochód ma większy rozstaw osi, a to znaczy, że dużo stabilniej zachowuje się przy większych prędkościach. Jest mniej nerwowy i daje użytkownikowi więcej czasu na reakcję – to jak balansowanie na jednym palcu krótkiej zapałki i kija od szczotki, wiadomo co jest łatwiejsze i wymaga mniejszej wprawy i refleksu.

Większy samochód, to również większe koła i większy skok zawieszenia, co sprzyja pokonywaniu mniej przygotowanego terenu. Za to przy większych modelach wrażenie prędkości jest stosunkowo mniejsze – gdy widzimy pełnowymiarowy samochód, który jedzie 40 km/h to uważamy, że jedzie wolno. Kiedy widzimy samochód, mieszczący się na dłoni, który jedzie tyle samo, uważamy, że jedzie ekstremalnie szybko. Trzeba wziąć też pod uwagę, że przesiadka z modelu 1:16 na 1:10 czy 1:8, nawet przy zachowaniu parametrów takich jak prędkość, oznacza zazwyczaj podwojenie ceny modelu – jeśli porównujemy dwa modele tego samego producenta, tego samego typu, ale różnej wielkości.

DSC_0274

Jeśli będziemy się bawić również w domu, modele 1:8 odpadają całkowicie, 1:10 też. Pozostają modele 1:16 i 1:18, które wystarczą również na podwórko, boisko, asfaltową drogę, czyli w miarę równy teren. Jeżeli w grę wchodzi również działka, jazda po trawie, korzeniach, polecam celować w modele 1:10 i większe. Małe często radzą sobie również poza asfaltem, ale każda nierówność podbija je tak bardzo, że ciężko mówić o precyzyjnym kierowaniu i kierunek jazdy jest raczej losowy. Wystarczy szyszka, czy kamyk, aby mocno zmienić trajektorię małego auta w sposób niekontrolowany.

DSC_0278

Personalizacja wyglądu auta (aktualizacja)

To co odróżnia jeden model zdalnie sterowany od innego, to oczywiście jego karoseria, czyli mówiąc inaczej, buda. Jest to wytłoczona z tworzywa skorupa, która jest elastyczna i powinna znieść wiele, jeżeli chodzi o brutalne traktowanie. Konkretnie chodzi o tzw. lexan. W praktyce oznacza to, że swojemu modelowi możemy łatwo nadać indywidualny charakter zmieniając mu karoserię na inną niż fabryczna. Można kupić karoserie pomalowane, lub przejrzyste, gotowe do malowania we własny wzór i na własny kolor. Można dobrać różne kształty, przekształcając pickupa w garbusa. Można pomalować na sportową czerwień, albo zrobić post apokaliptyczną rdzę à la Mad Max. Wszystko zależy od naszej wyobraźni, oraz zdolności manualnych. Ponieważ karoseria spełnia funkcje estetyczną i ochronną, ważne tylko aby pasowała wielkością i nie ograniczała skrętu kół, czy pracy zawieszenia. Mocuje się ją wywiercając otwory i przekładając metalowe zawleczki i gotowe. Z tego względu wybierając konkretny model nie musimy kierować się fabryczną karoserią, mając świadomość jej stosunkowo łatwiej zmiany. Koszt nowej karoseri zalezny jest od jej wielkości i sięga od około 100 do 300 zł. zazwyczaj. Jeśli model jest ostro katowany, z czasem może być konieczne wymienienie obudowy na nową.

P1000030

Samochód spalinowy czy elektryczny? Silnik szczotkowy czy bezszczotkowy?

W świadomości wielu osób pokutuje przeświadczenie, że jak model ma być mocny i szybki, to musi być spalinowy. Tak było 8 – 10 lat temu, zanim silniki elektryczne i baterie rozwinęły się na tyle, żeby zbudować takie auta jak choćby Tesla. Dziś nawet pełnowymiarowe auta elektryczne prześcigają potwory z silnikami V12. Hierarchia prezentuje się następująco:

  • Modele elektrycznye z silnikiem szczotkowym (tradycyjnym) – Dają wiele zabawy, są proste w budowie i względnie tanie. Wśród samochodów modelarskich mają najmniej mocy. Na ubitym, równym terenie to nie przeszkadza, ale podczas jazdy pod górkę, po trawie, czy w modelach z napędem na 4 koła będzie wyraźnie czuć braki. Silniki szczotkowe zużywają się, zwłaszcza wystawione na brud, ale ich wymiana może kosztować mniej niż 100 zł nawet w modelu 1:10. Zaletą takich modeli, oprócz niskiej ceny, jest fakt, że ograniczona moc prawie wyklucza uszkodzenia z powodu zbyt agresywnego katowania auta ciągłym wciskaniem gazu do końca.
  • Modele spalinowe na paliwo modelarskie Nitro – kiedyś najmocniejsze modele zdalnie sterowane. Wyraźnie mocniejsze od modeli szczotkowych. Wciąż są produkowane i mają swoje zalety np. fakt, że elektryczność jest im potrzebna tylko do skręcania i hamowania, a większość energii pochodzi z paliwa. Stosunkowo łatwo zaopatrzyć się  w paliwo na cały dzień jazdy. Jednak silniki spalinowe smrodzą, są głośne, a więc słabo nadają się do jazdy na działce, w parku czy na plaży, blisko innych ludzi. Są też znacznie bardziej wymagające w utrzymaniu. Silnik trzeba dotrzeć przed pierwszym użyciem, trzeba regulować, aby działał jak należy. Stosunkowo łatwo taki silnik uszkodzić, robiąc niewłaściwą mieszankę paliwa z olejem, źle regulując, czy po prostu przegrzewając zbyt mocno. Nawet wyregulowane właściwie mają ograniczoną żywotność i źle znoszą zmienną prędkość jazdy poza torem, np. podczas zabawy w ogródku. Poza tym model spalinowy ma znacznie bardziej skomplikowaną konstrukcję – posiada sprzęgło odśrodkowe, osobne hamulce i skrzynię biegów. Często modele spalinowe nie mają wstecznego biegu. Słowem, polecam tylko osobie, która faktycznie lubi bawić się silnikami spalinowymi, a nie takiej, która chce po prostu pojeździć modelem RC. Dłubanie w silniku trzeba mieć po prostu we krwi.

IMAG0006

  • Modele spalinowe na zwykłą benzynę ze stacji benzynowej, tzw. petrol – mają te same zalety i wady co modele spalinowe powyżej, z tą różnicą, że paliwo jest pięciokrotnie tańsze, łatwiej dostępne, a śliniki mocniejsze i bardziej żywotne. Występują tylko w drogich i największych modelach.
  • Modele elektryczne z silnikiem bezsczotkowym tzw. brushless – najszybsze, najmocniejsze, najbardziej bezobsługowe, ale też najdroższe modele na rynku. Te modele elektryczne mają więcej mocy, większe przyspieszenie i najczęściej wyższą prędkość maksymalną niż modele spalinowe. Silniki bezszczotkowe są szczelnie zamknięte i praktycznie się nie zużywają poza ewentualnie łożyskami. Sama konstrukcja modelu jest również prostsza niż w spalinie – sprzęgło odśrodkowe, skrzynia biegów, hamulce nie są potrzebne, bo wszystko załatwia silnik. Modele też jeżdżą do tyłu bez konieczności montowania wstecznego biegu. Wady są w zasadzie tylko dwie: pierwsza to wysoka cena modelu, druga to konieczność posiadania pojemnych i względnie drogich baterii Litowo-Polimerowych oraz specjalnej do nich ładowarki, co przy zakupie pierwszego modelu elektrycznego podwyższa koszt o około 300 – 500 zł. Poza tym jest to zdecydowanie najlepszy wybór, jeśli tylko stać nas na zakup, a priorytetem jest jazda, a nie zabawa w tuning silnika spalinowego.

IMG_20150429_104247

Czy warto kupić model szczotkowy/spalinowy i potem przerobić go na bezszczotkowy? (aktualizacja)

Krótka odpowiedź brzmi nie. Wymiana silnika szczotkowego na bezszczotkowy wiąże się niemal zawsze z wymianą ESC (electronic speed control), czyli układu sterującego silnikiem. Są to dwa najdroższe elementy całego auta i często stanowią ponad połowę ceny całego pojazdu. Dla przykładu szczotkowy Traxxas Slash kosztuje 950 – 1100 zł, a silnik i ESC z Slasha bezszczotkowego kosztuje osobno około 900 zł. To jednak nie wszystko, bowiem zostaną ci jeszcze części ze starego układu, a więc ESC i silnik szczotkowy, warte blisko 500 zł, które bardzo ciężko będzie sprzedać, bo kto i po co miałby je kupić? Zostaniesz więc ze zbędnymi gratami.

Z kolei konwersja ze spaliny wiąże się z daleko posuniętymi przeróbkami całego układu. Hamulce nie będą już potrzebne, podobnie jak sprzęgło odśrodkowe, czy serwo odpowiedzialne za dodawanie gazu i hamowanie. Trzeba będzie zmienić mocowanie silnika i tak dalej.

DSC_0034

Oczywiście zamiast oryginalnego ESC i silnika Traxxasa można poszukać znacznie tańszy chiński zamiennik. Inaczej ma się również sprawa gdy kupujemy za grosze model używany, a silnik został nam po innym modelu. To są jednak przypadki szczególne, w których znajdą się raczej bardziej doświadczeni modelarze. A skoro czytasz to i nie do końca wiesz co i jak, to odpowiedź brzmi: najrozsądniej będzie nie kupować z myślą o późniejszej przeróbce, bo wówczas zapłacisz za to samo znacznie, znacznie więcej, a po drodze się jeszcze prawdopodobnie zniechęcisz. Najlepiej kup od razu zestaw docelowy, albo odpuść i pomęcz się sezon lub dwa z modelem słabszym , żeby później kupić drugie, lepsze auto RC w komplecie, bo pierwsze zdąży się do tego czasu znacznie zużyć.

IMG_20150502_191258

Czy modelami RC można jeździć po deszczu lub po wodzie?

Modele dzielą się na wodoodporne i nie wodoodporne. Te drugie mają nieuszczelnioną elektronikę, co oznacza, że mocniejsze moczenie auta prawie na pewno zakończy się awarią i jeżdżenie po czymkolwiek więcej niż wilgotnej trawie jest ryzykowne. Modele uszczelniane mają uszczelnione wszystkie wrażliwe elementy, czyli serwo, odbiornik radia i silnik elektryczny (chyba, że to model spalinowy, lub silnik szczotkowy, któremu woda nie przeszkadza). W teorii jazda po kałużach, śniegu, błocie itp. nie robi na modelu żadnego wrażenia. Można go też umyć pod prysznicem po skończonej jeździe. Mimo wszystko, jazda w mokrych warunkach będzie wymagała albo dużo większych nakładów czasu na serwisowanie, albo będzie wiązała się z dużo szybszym zużyciem auta, bo śruby zardzewieją, woda dostanie się do dyferencjałów, a wówczas jeśli ich nie wyczyścisz i nie przesmarujesz, również zardzewieją. Mówiąc krótko, lepiej mieć model uszczelniony, ale mimo wszystko odradzam jadę w mokrych warunkach, a do czyszczenia zamiast wody lepiej użyć sprężonego powietrza. Za to piasek na plaży, kurz, pył, nie stanowią żadnego problemu i wystarczy byle sprężarka na stacji benzynowej, aby model odczyścić.

DSC01911

Jakie są rodzaje aut zdalnie sterowanych?

Jak w przypadku pełnowymiarowych aut, modele zdalnie sterowane występują w różnych rodzajach, dedykowanych różnym warunkom i rodzajom jazdy. Zasadniczo dzielone są na dwie główne kategorie

  1. Auta torowe/wyścigowe – typowe modele na asfalt lub przygotowany tor. Mają gładkie opony i niskie zawieszenie. Często szybsze, a na pewno lepiej prowadzą się w ciasnych zakrętach, ale wymagają odpowiedniej nawierzchni. Dlatego, aby czerpać przyjemność z jazdy trzeba mieć gdzie jeździć i najlepiej z kim jeździć. Podkategorią godną uwagi są auta zestrojone do driftu.
  2. Auta terenowe – szeroka kategoria wszystkich aut, które mogą jeździć po najróżniejszym terenie i wszędzie czują się dobrze, nawet na asfalcie, ale jeżeli mają być w czymś wybitne, dzielą się na wiele specjalizacji. Dlatego wśród aut terenowych możemy wyróżnić:

20150804_212159

  • Crawler – auta do jeżdżenia po najtrudniejszym ternie, najczęściej po poukładanych w specjalną trasę kamieniach. Najczęściej mają sztywną oś pomiędzy kołami i duży skok amortyzatorów, który pozwala na ogromną artykulację (podniesienie jednego koła bardzo wysoko, przy jednoczesnym kontakcie z podłożem wszystkich pozostałych). Konstrukcje ekstremalne posiadają obie osie skrętne i osobno sterowane. Tego rodzaju auta są ekstremalnie wolne i nie zeskoczą nawet z krawężnika.
  • Trial – auta terenowe, które dość wiernie odwzorowują wyglądem prawdziwe auta takie jak Jeep czy Land Rover. Również jeżdżą w ternie, ale ponieważ zachowana jest skala i odniesienie do prawdziwych aut terenowych, skoki zawieszenia są mniejsze, a teren bardziej normalny, np.pochyłości czy korzenie. Filmowane pod odpowiednim kątem mogą sprawiać złudzenie prawdziwych aut. Ich maksymalna szybkość to odpowiednik szybkiego marszu. Wciąż nie nadają się do skakania.
  • Buggy – to najczęściej występująca klasa na terenowym torze, który posiada nawierzchnię najczęściej z gliny czy innej ziemi, a elementem trasy są specjalne wybicia i lądowania. Jak na auta terenowe mają stosunkowo nieduży skok zawieszenia, ale dobrze trzymają się w zakrętach i są mniej wywrotne. Odpowiednik wyścigowych aut wśród terenowych.
  • Monster – powoli wymierająca kategoria aut z największymi kołami, dużym skokiem zawieszenia, ale i wysokim środkiem ciężkości. Początkowo typowe auta terenowe do tzw. bashingu, czyli swobodnej zabawy w ogródku, jednak ich wywrotność na zakrętach spowodowała, że ich popularnośc przesunęła się w kierunku innych modeli.

DSC_0124

  • Truggy – to jakby skrzyżowanie Buggy z Monsterem. Z jednej strony większe koła i karoseria, z drugiej strony szeroko rozstawione koła i niższy środek ciężkości, co gwarantuje znacznie mniejszą wywrotność. Większość monsterów wyewoluowała w stronę Truggy, choć nie dosłownie. Ekstremalnie nisko zawieszone Truggy to modele zawodnicze, do ścigania na torze. Te które trochę bardziej przypominają monstery, z szeroko rozstawionymi kołami, to modele uniwersalne, do jazdy po ogródku i na torze.

DSC_0130

  • SCT czyli Short Course Truck – jedyne szybkie samochody terenowe, które mają bezpośrednie odniesienie w świecie pełnowymiarowych aut. Również jedyne szybkie auta terenowe, które mają koła schowane pod karoserią. Dość uniwersalna konstrukcja, zarówno do ścigania, jak i do skoków czy zabawy w ogródku. Ze wszystkich szybkich, terenowych aut wyglądają najbardziej realistycznie. Niestety koła schowane pod karoserią oznaczają mniejszą stabilność niż w przypadku Truggy, a piach, kamienie, błoto, słowem wszystko co wyrzucają koła, zbiera się pod karoserią w hurtowych ilościach, w krótkim czasie.

20150801_190637

Napęd 4×4 czy tylko na tylną oś?

Nie ma wątpliwości, że pod względem przyspieszenia, stabilności na drodze i zdolności pokonywania terenu, auta z napędem na wszystkie cztery koła mają niekwestionowaną przewagę nad samochodami z napędem tylko na jedną, zazwyczaj tylną oś. Z tego względu, jeżeli chcemy jeden, możliwie wszechstronny model zdalnie sterowany, doradzam napęd 4×4. Dużo lepiej poradzi sobie na trawie, piasku czy nierównościach. Szybciej będzie przyspieszał, a do jego prowadzenia potrzeba mniej wprawy.

Nie znaczy to jednak, że auta z napędem tylko na tył nie mają zalet. Są oczywiście tańsze i prostsze w konstrukcji. Oznacza to potencjalnie mniej awarii i tańsze naprawy, oraz prostszy serwis. Takie auta są też lżejsze i lepiej znoszą największe, najbardziej hardcorowe skoki. Mam tu na myśli skakanie na trasie rowerowej, wybicia na wysokość 4 metrów w górę i więcej, oraz potencjalne nieudane lądowania z takich skoków. Moim zdaniem napęd na jedną oś również daje dużo więcej zabawy, gdy mamy do czynienia z mniej urozmaiconym terenem. Na przykład, gdy zamiast na przygotowanym torze, czy zamiast na plaży, jeździmy po boisku, podwórku czy ulicy przed domem. Wówczas napęd na tylną oś umożliwia driftowanie, ciasne nawroty o 180 stopni, niemalże w miejscu. Opanowanie jazdy takim autem na pełnej prędkości, uwzględniając kontrolowane poślizgi może dawać masę frajdy. Należy jednak pamiętać, że o jeździe stricte terenowej można raczej zapomnieć, a konfrontacja z autem o napędzie 4×4 np. na torze, będzie raczej bolesna. Ale, jeżdżenie bokiem na szutrze satysfakcjonują jak mało co.

IMG_20150429_104238

Części metalowe kontra plastikowe – co lepsze w praktyce?

Naturalnym odruchem jest przyjęcie, że model zawierający większą liczbę metalowych, najczęściej aluminiowych elementów będzie po prostu lepszy, trwalszy, solidniejszy. Często można dokupić tuningowe części – metalowe zamienniki plastikowych. Podczas oglądania dziesiątków różnych modeli najbardziej podobały mi się te metalowe. Okazuje się, że praktyka odstaje dość mocno od teorii i intuicji.

Owszem, części metalowe są sztywniejsze, ale nie są elastyczne. Jeśli pokona się ich pierwotny opór, wyginają się bądź łamią i stają się bezużyteczne. Tym czasem tworzywa, dzięki temu, że mniej sztywne, absorbują energię przez odkształcanie, a potem powracają do swojego pierwotnego kształtu. Jest to o tyle istotne, że modele, które jeżdżą z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę po wertepach, skaczące i nie zawsze spadające na 4 koła, a czasami wręcz na dach, są nieustannie poddawane dużym przeciążeniom. W efekcie modele wykonane z tworzywa często okazują się dalece mniej awaryjne, a ewentualne naprawy są rzadsze, tańsze i prostsze.

DSC_0121

Widać to choćby po półosiach napędowych. Metalowe kielichy w HPI Savage XS błyskawicznie się wyrabiają, a  metalowe półosie się ukręcają, podczas gdy plastikowe półosie w modelach Traxxasa, choć mają powszechną opinię awaryjnych, w praktyce wytrzymują znacznie więcej, dodatkowo zapewniając pewną poduszkę dla całego napędu, amortyzując gwałtowne szarpnięcia silnika. Oczywiście są wyjątki i można kupić super mocne półosie film trzecich, np. MIP jednak ich koszt jest czterokrotnie wyższy niż części fabrycznych, zwróci się po kilku sezonach jazdy i daje ostro w kość pozostałym elementom napędu, bezlitośnie przenosząc wszystkie gwałtowne przeciążenia.

Dlatego proponuję nie kierować się ilością metalowych części, ani nie tuningować modelu za wszelką cenę wymieniając części plastikowe na te z metalu. To sztuka dla sztuki, często ze szkodą dla modelu i jego żywotności.

P9190406

Baterie – czas działania, koszty, ładowanie

Zapraszam do osobnego artykułu, dotyczącego pakietów LiPo, istotnych parametrów i sposobów obchodzeni się z tego rodzajem akumulatorem.

Do modelu z silnikiem szczotkowym wystarczą zwykłe akumulatory NiMh, czyli tego rodzaju co np. akumulatorki paluszki typu AA. Oczywiście są to specjalne akumulatory, najczęściej nazywane pakietami, bowiem składają się z 7 lub większej liczby ogniw. Do takiego akumulatora wystarczy zwykła ładowarka, która jest albo w zestawie z samochodem, albo można ją kupić za 20 zł. Wadą będzie ładowanie pakietów przez powiedzmy 8 godzin. Zaletą, niska cena ładowarki, oraz brak konieczności specjalnego traktowania baterii. Ot, naładować, jeździć do końca, naładować ponownie.
Cechą charakterystyczną dla akumulatorów NiMh jest stopniowo spadające napięcie, a więc model będzie jeździł coraz wolniej, tak jak latarka świeci coraz słabiej. Pełna moc będzie dostępna tylko na początku. Zależnie od modelu i agresywności jazdy jeden pakiet (albo zestaw pakietów) wystarczy na od 15 do 30 minut jazdy. U mnie typowo około 20, może 20 paru minut. Dużym modelem na palży prawie nie pojeździmy na pakietach NiMh, bowiem spadek mocy uniemożliwi jazdę nawet przed rozładowaniem połowy pojemności pakietów. W przypadku E-Revo może to oznaczać 5 – 7 minut zabawy na pakietach NiMh, przy prawie 40 minutach na pakietach LiPo, o których poniżej.

IMG_20150430_172658

Modele z silnikiem bezszczotkowym pełnię swoich możliwości pokażą dopiero przy akumulatorach LiPo (Litowo Polimerowych). Zaletą tych baterii jest utrzymanie napięcia do samego końca, a więc nie ma efektu coraz wolniejszej jazdy. Tego rodzaju baterie potrafią również dostarczyć znacznie większy prąd, a więc model będzie miał większego kopa. Z punktu widzenia samej jazdy są to więc wyłącznie zalety. Gorzej z całą resztą.

Akumulatorów LiPo nie można rozładować do końca, bo ulegną uszkodzeniu. Auto musi więc posiadać odcięcie przy odpowiednim napięciu, albo musimy zaopatrzyć się w brzęczyk (buzzer), który głośnym dźwiękiem ostrzeże Cię przy niskim napięciu. Akumulatorów LiPo nie można też trzymać w pełni naładowanych, bo w krótkim czasie mocno spadnie ich pojemność, a więc w efekcie czas jazdy. Dlatego trzeba je ładować bezpośrednio przed jazdą, rozładować nie do końca, a trzymać naładowane w 40 – 60%. Do tego potrzebna jest specjalna ładowarka do akumulatorów LiPo z balancerem, który wyrówna napięcia na wszystkich ogniwach, oraz która posiada tryb storage, czyli ładuje baterie odpowiednio do przechowywania.
Taka ładowarka to dodatkowy koszt minimum niecałych 200 złotych. Plusem jest, że ładuje akumulatory w godzinę, a nawet w pół godziny jak trzeba, a więc szybko, oraz, że ładuje wszystkie rodzaje akumulatorów, nie tylko LiPo. Warto również wspomnieć, że uszkodzony akumulator LiPo wybucha wysokim płomieniem, a więc nie można dopuścić do jego uszkodzenia i nie można ładować tych akumulatorów bez nadzoru. Ostatecznie, jeśli przestrzega się wszystkich zaleceń i środków ostrożności, to jest to zdecydowanie najlepsze wyjście, jedyne sensowne w przypadku silników bezszczotkowych.

Oczywiście mając ładowarkę i pakiety do jednego modelu, koszt ten odpada nam w przypadku ewentualnych kolejnych modeli, jest on więc jednorazowy. Pakietów warto mieć oczywiście więcej, żeby jeździć dłużej, ale w przypadku pakietu dużej pojemności, na bardziej oszczędnym silniku bezsczotkowym czas jazdy może wynosić od pół godziny do przeszło godziny. U mnie typowo około 45 – 50 minut, co zazwyczaj wystarcza, żeby się nacieszyć.

Niektóre modele, np. Traxxas, sprzedawane są z prostą ładowarką i pakietami NiMh w zestawie, inne, np. HPI, sprzedawane są bez pakietów i ładowarki, a więc bez dodatkowego zakupu po prostu nie da się w ogóle jeździć. Trzeba to uwzględnić. Jednak niemal żaden model nie jest sprzedawany z pakietami LiPo, i ładowarką do nich, a żaden z uniwersalną, rozbudowaną, modelarską ładowarką LiPo.

Zapraszam do osobnego artykułu, dotyczącego pakietów LiPo, istotnych parametrów i sposobów obchodzeni się z tego rodzajem akumulatorem.

P9190400

Cena modeli

Konieczny wydatek zależy oczywiście od wielkości, a także od kursu dolara, a więc podam jedynie punkty odniesienia, nie konkretne kwoty.

Najtańsze modele RC w skali 1:18 można nabyć za około 350 – 450 zł. Zwykle są kompletne, włącznie z pakietem i ładowarką. Jest to dobry start i świat różnicy między zabawkowymi modelami, ale też apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jak wspominałem, taki model nada się głównie do zabawy po domu, lub na podjeździe do garażu, ewentualnie dla młodszego użytkownika, który nie opanuje większej bestii. Można się również przekonać ile frajdy może dawać modelarstwo. U mnie taki model wystarczył na miesiąc i już szukałem czegoś większego i mocniejszego.

P9190425

Modele w skali 1:10 w śród znanych marek zaczynają się od około 1000 zł w wersji z silnikiem szczotkowym i napędem na jedną oś. Tu się zaczyna prawdziwa zabawa i tu można zrozumieć o co tak naprawdę w tym chodzi.

Moim zdaniem najkorzystniejsze przecięcie się możliwości i ceny, a więc najlepszy stosunek ceny do jakości, w przypadku modeli, które mogą już wystarczyć na długo, bez potrzeby szukanie czegoś lepszego, to przedział od 1400 za modele bezszczotkowe z napędem na jedną oś, do około 1800 – 2000 za modele 4×4 w przypadku skali 1:10. Taki model pozwoli bawić się w każdym terenie, nie będzie zostawał w tyle nawet za autami droższymi.

DSC_0020

Dalej są modele jeszcze większe, z mocniejszym silnikiem, większymi kołami i wymagające dwóch pakietów do jazdy. Pojazdy w skali 1:8 kosztują od 2500 do 3400, nie licząc aut stricte zawodniczych, które są droższe. Tego rodzaju auta lepiej poradzą sobie w wyższej trawie i nierównej ziemi, ale ich eksploatacja również będzie droższa ze względu na konieczność posiada przynajmniej dwóch pakietów. Jeśli kogoś stać, to oczywiście polecam, tym bardziej, że niektóre części mają jakość od razu tuningowanych zamienników. Nie jest jednak tak, że płacąc 3 tysiące, zamiast 1,8 tysiąca dostaniesz proporcjonalnie więcej zabawy i przyjemności z jazdy. Chyba, że takie rzeczy jak tuningowanie gęstości oleju w amortyzatorach, dobierając je do trasy, masz we krwi i takie rzeczy kręcą Cię bardziej, niż sama jazda.

Na koniec zostają modele 1:5 kosztujące od 4 tysięcy wzwyż, model elektryczny kosztuje niecałe 5 tysięcy, a akumulatory do niego blisko tysiąc złotych. Zabawa dla tych którzy mają gdzie jeździć takim potworem i stać ich na to. Jest to jednak bardziej fanaberia niż konieczność i radzę nie odnosić się do takiej kategorii aut, jako do najlepszych dostępnych na rynku. W pewnych sytuacjach wprowadzają więcej ograniczeń niż możliwości. Mówiąc inaczej, stosunek ceny do jakości nie jest specjalnie korzystny, a nowych możliwości nie jest aż tak wiele.

20150804_205627

Czym się kierować przy wyborze? Jaką markę wybrać?

Oczywiście w pierwszej kolejności trzeba się kierować możliwością finansowymi, stylem jazdy, docelową wielkością, a więc skalą i typem szukanego auta, jak i jego estetyką (zwracam uwagę na możliwość łatwej, samodzielnej wymiany karoserii, opisaną wcześniej). Nawet po takim zawężeniu pozostaje sporo możliwości, przynajmniej teoretycznie, różnych producentów. Na co więc zwrócić uwagę?

Moim zdaniem rozsądnym kryterium jest dostępność części zamiennych, które prędzej czy później, ale raczej prędzej, będą potrzebne. To co jest bezbolesną wymianą w ciągu 5 minut i kosztem kilkunastu czy kilkudziesięciu złotych może okazać się miesiącem przerwy w jeździe, jeśli część trzeba będzie sprowadzić zza granicy.

Bazując na własnym doświadczeniu wiem, że najlepiej z częściami jest w Polsce z firmą Traxxas. Niemal każdą część można dokupić od ręki, braki pojawiają się sporadycznie. Zapasy magazynowe są uzupełniane regularnie. Gdyby ktoś potrzebował jest również na miejscu serwis gwarancyjny. Za import części i modeli ze Stanów Zjednoczonych odpowiada Riku.pl. Niekoniecznie sprzedawcy doradzą w kwestiach stricte technicznych i specjalistycznych, ale bezproblemowy kontakt i dostępność jest głównym atutem. Mieszkając w Warszawie można załatwić sprawę jeszcze tego samego dnia albo bezpośrednio w hurtowni, która jest jednak czynna krótko, albo przez jednego ze współpracujących sprzedawców, np. RC For Fun, który jest czynny znacznie dłużej, doradza i organizuje wspólne jazdy, a dla stałych klientów mają zniżki.

DSC_0303

Drugą najbardziej znaną marką jest HPI, który ma kilku przedstawicieli w Polsce, ale części zazwyczaj kupuje się wysyłkowo i z dostępnością jest trochę gorzej niż w Traxxasie, choć wciąż na wystarczająco dobrym poziomie w stosunku do pozostałych marek – wciąż jest to wybór raczej bezpieczny.

Z pozostałymi markami mam mniej doświadczenia, ale są też znacznie mniej popularne niż dwie wymienione powyżej. Wciąż dość popularne wśród trialowców są auta Axial, zwłaszcza model SCX10, a Warszawska Modelarnia oferuje produkty Thunder Tiger, ale nie mam ze sprowadzaniem części praktycznego doświadczenia. Wciąż będzie to wybór lepszy niż jeszcze mniej popularne i znane marki. Na przykład jedna z najlepszych marek RC, czyli Losi prawie nie występuje u polskich dystrybutorów i jeśli w ogóle można coś kupić, to są pojedyncze sprowadzone modele, a nie pełna dystrybucja.

Wiele też zależy od tego czego szukamy. Wspomniane Traxxas czy HPI nie oferują ani aut trialowych, ani crawlerów, czy innych replik. Jeśli ktoś szuka takich aut to te marki z miejsca odpadają i trzeba kombinować inaczej.

20150801_190110

Co subiektywnie polecam?

Bazując na doświadczeniu swoim i znajomych bawiących się w RC, na dostępności części zamiennych, wytrzymałości, łatwości serwisowania najbardziej korzystnym w zakupie wydaje mi się model Traxxas Slash, przy założeniu, że szukamy uniwersalnego, szybkiego auta, a nie repliki czy trialu. Występuje w wielu konfiguracjach. W wersji szczotkowej 2WD, gdy mamy do wydania około tysiąc złotych, w wersji 2WD bezszczotkowej gdy mamy trochę więcej, lub w wersji 4×4 bezsczotkowej, gdy mamy do wydania około 1800 zł. Model jest wyjątkowo wytrzymały, jego budowa jest przejrzysta i daje dobry dostęp do wszystkich części. Model z napędem na 4 koła powinien usatysfakcjonować większość pasjonatów RC szukających mocnych wrażeń.

Jeśli ktoś chce prawdziwego potwora na większych kołach, może rozważyć zakup Traxxas E-Revo Brushless. Model ma wiele zalet Slasha, jest mocniejszy i większy, jednocześnie posiada chyba najwięcej na rynku opcji konfiguracji zawieszenia, zarówno jeśli chodzi o wysokość, skok, jak i progresywność ugięcia. Odradzam jednak całkowicie zakup wersji tańszej – szczotkowej, mówimy więc o kwocie przekraczającej obecnie trzy tysiące złotych za wersję bezszczotkową.

Jeśli ktoś chce auto mocne, szybkie, ale mieszczące się w plecaku, to można rozważyć HPI Savage XS, trzeba się jednak przygotować na większą ilość zakupów części wymiennych i większą ilość dłubania. Ogromna moc w małym aucie powoduje stosunkowo częste awarie spowodowane przyspieszonym zużyciem. Auto wymaga również znacznie więcej wprawy i wybacza znacznie mniej błędów, ze względu na mniejszy rozstaw osi. Z drugiej strony najłatwiej zrobić nim backflip czy frontflip w powietrzu. Z tego względu jest to propozycja dla raczej bardziej wymagających i nie bojących się śrubokręta.

DSC_0319

Podkreślam jednak, że jest to moja subiektywna opinia i jest zapewne wielu miłośników innych marek i modeli, którzy się ze mną po prostu nie zgodzą. Traxxasy mają to do siebie, że choć są bardzo praktyczne w utrzymaniu i dają dużą frajdę z jazdy, to niestety nie wyglądają tak dobrze, realistycznie jak część innych modeli, zwłaszcza marki Axial. To jednak typowa sytuacja coś za coś. Decydując się na modele bardziej realistyczne zapłacimy gorszą dostępnością części i bardziej kłopotliwym serwisem.

Czy RC to hobby jak skarbonka bez dna?

Tak i nie. Tak bo w niemal każde hobby można władować dowolne ilości gotówki. Na amerykańskich kanałach YouTube bywają osoby, które posiadają dosłownie kilkadziesiąt modeli zdalnie sterowanych, dosłownie 30 – 40 sztuk. Można wybudować tor, można tuningować w nieskończoność. To są jednak sytuacje skrajne.

20150826_195110

Jeśli wybierzemy solidny model i nie będziemy go katować ponad wszelką miarę, skacząc z wysoka, wpadając na drzewa podczas szybkiej jazdy etc. to wydatków będzie stosunkowo niewiele. Jednym z większych mogą być inne, lepsze koła. Pół osie, olej to drobne wydatki. Jeśli nie będziemy mieli pecha wystarczy kilkadziesiąt złotych miesięcznie na utrzymanie modelu, którym jeździmy co najmniej raz w tygodniu. Jak zdarzy się wypadek, trzeba będzie dopłacić więcej za części. Są też modele mniej i bardziej awaryjne. Mówiąc inaczej, nie da się kupić raz i nic nie dokładać, ale nie jest też tak, że autko pochłonie cały budżet domowy. Oczywiście można kupić drugi model, dla większego urozmaicenia, oraz jako zapas, gdy jeden z nich jest w serwisie. Zdecydowanie największym wydatkiem jest zakup pierwszego modelu z pakietami i ładowarką, a później to już z górki :)

Oto recenzje modeli jakie posiadam:

Recenzja Traxxas Slash #58034 – najlepszy model dla początkujących

Recenzja Traxxas E-Revo Brushless

Na koniec kilka filmów, które powstały w procesie poznawania tego ciekawego hobby. Może pomogą rozwiać wątpliwości. Jestem autorem wszystkich umieszczonych w artykule zdjęć, a filmy powstały przy współpracy z kolegami.