
Traxxas X-Maxx – pierwsza jazda nowym potworem w skali 1:5 [aktualizacja]
Wczoraj miałem przyjemność uczestniczyć w pierwszej w Polsce i jednej z pierwszych w Europie jazd nowym modelem Traxxas X-Maxx, który reprezentuje bardzo nieliczną grupę modeli gigantów, w skali 1:5. To model wyjątkowy z wielu powodów i zdecydowanie warto poświecić mu swoją uwagę. Oto wnioski, które nasuwają mi się po około 2 godzinach jazdy w ternie.
Czemu to wyjątkowy model?
Już samych modeli w mamuciej skali 1:5 jest na rynku niewiele. Jeszcze mniej jest modeli elektrycznych, bo na przykład kultowy model Losi 5IVE-T występuje fabrycznie tylko w wersji spalinowej, a egzemplarze elektryczne to przeróbki hobbystów. HPI ma w swojej stajni elektryczne wersje Baja 5b Flux oraz SUPER 5SC, ale te modele mają napęd tylko na dwa koła. Dodatkowo potrzebują pakietów 8S aby wykorzystać pełnię możliwości, co pociąga za sobą znaczne koszta eksploatacji.
W kontraście, najnowszy model Traxxas, który właśnie wszedł na rynek, jest w skali 1:5, ma napęd na wszystkie 4 koła, zadowala się pakietami 4S, ale akceptuje również 6S, czyli tyle co wiele modeli w znacznie popularniejszej skali 1:8 i 1:10. Dodatkowo ma karoserię i pojemniki na akumulatory pozbawione spinek, a także system samodzielnego podnoszenia na koła, oraz system stabilizacji Traxxas TSM. Można więc powiedzieć, że nie ma drugiego takiego modelu na rynku. Jak na takiego giganta został też atrakcyjnie wyceniony – na stronie producenta kosztuje tyle samo co E-Revo, popularny model w skali 1:8, podczas gdy HPI Baja czy Losi 5IVE-T są znacznie droższe i wymagają więcej droższych pakietów.
Rewelacyjny wygląd
Może to nie najważniejsze, ale generalnie wybieramy auta, które nam się podobają. Moim zdaniem Traxxas X-Maxx jest najlepiej wyglądającym samochodem Traxxasa na rynku i jednym z najlepiej wyglądających modeli nieskalowych – nie mających bezpośredniego odpowiednika w świecie pełnowymiarowych aut. Prezentuje się fenomenalnie!
System bez spinek jest super wygodny
Każdy, kto zajmuje się modelarstwem wie, że spinki, choć spełniają swoją rolę, są upierdliwe. Regularnie się gubią, ich zdejmowanie jest kłopotliwe i czasochłonne. Dodatkowo karoseria szybko niszczy się w miejscu, gdzie znajdują się słupki podtrzymujące i spinki. Traxxas X-Maxx spinek nie posiada. Zdjęcie karoserii zajmuje krócej, niż wyjęcie jednej spinki. Karoseria nie styka się bezpośrednio z elementami podwozia i nie powinna się przecierać. Równie szybki i pewny jest system mocowania pakietów, który dodatkowo potrafi pomieścić pakiety o bardzo dużych rozmiarach, ale pozwala również bezpiecznie umieścić mniejsze baterie. Nie wiem jak ten system sprawdzi się w dłuższej eksploracji, ale przy pierwszym kontakcie jest super wygodny.
Niesamowite zawieszenie
W większości modeli amortyzatory są niewielkie, a duży skok zawieszenia jest realizowany przez dźwignie o odpowiednim przełożeniu. Nakłada to większy stres na amortyzatory, których sprężyny na mniejszym odcinku muszą ciężej pracować, mieć gęstszy olej i być bardziej narażonym na większe przeciążenia. W Traxxas X-Maxx amortyzatory są jeszcze większe, niż skala 1:5 by wskazywała – są OGROMNE. Wielkości dużej dłoni dorosłego mężczyzny. Nie mam więc wątpliwości, że jest to jedno z najlepiej pracujących zawieszeń w modelu terenowym, jakie jest na rynku. X-Maxx bez problemu przyjmuje duże skoki mimo swojej dużej masy, a po wertepach, po których inne modele ledwie jadą, przelatuje jak przyklejony. Bezkonkurencyjna rewelacja!
To nie jest typowy, wywrotny monster
Osoby związane z modelarstwem od dawna, mogą dobrze znać coraz mniej popularny typ auta, który wyglądał rasowo, ale był wywrotny i to spowodowało jego stopniowe ustępowanie innym, nowocześniejszym konstrukcjom – chodzi o monstera. X-Maxx nawiązuje swoją nazwą do T-Maxxa i E-Maxxa, przedstawicieli monsterów. Jednak konstrukcją ani zachowaniem na drodze nie przypomina monstera ani trochę. Owszem, karoseria jest dość wysoko, za sprawą bardzo dużych wierz amortyzatorów, jednak cała masa zawieszona jest nisko nad ziemią, a rozstaw kół jest szeroki. W efekcie auta praktycznie nie da się wywrócić, przynajmniej przy prędkościach rozwijanych na 4S. Nawet przy hamowaniu na asfalcie, przy jednoczesnym maksymalnym skręceniu kół model nie odrywa nawet dwóch kół od ziemi. Jest super stabilny. Jedyne wywrotki zdarzały się przy nieudanych skokach. Podczas zwykłej jazdy praktycznie nie występują (choć uzupełnię jeszcze wrażenia, jak zobaczę auto na 6S).
Dodatkowo w kontroli pojazdu pomaga system TSM, który stabilizuje jazdę korzystając z żyroskopu, wprowadzając korekcję do przepustnicy i skrętu. Wpływ tego systemu można regulować w zakresie od wyłączonego, do 100% w sposób płynny. Moim zdaniem przy 4S nie jest konieczny bo model jest super stabilny, a przy 6S dopiero będę miał okazję go sprawdzić.
Opony dużo lepsze niż fabrycznie w Revo [aktualizacja]
Jeżeli coś w Traxxas E-Revo jest do kitu, to fabryczne opony. Mimo dużych rozmiarów i masy, która może powodować awarie półosi, mają słabą przyczepność i są bardzo delikatne. Mi udało się zepsuć 2 z 4 opon po zaledwie kilku wyjściach z autem. Za to niefabryczne koła ProLine Badlands trzymają się od roku, sprawują się świetnie i nie sprawiają problemów.
W Traxxas X-Maxx nie przewiduje żadnych problemów. Opony mają bardzo agresywny bieżnik i jednocześnie sprawiają wrażenie bardzo wytrzymałych. Bieżnik sprawdza się również na asfalcie i nie powinien się zbyt szybko wytrzeć, jednocześnie na glinie też daje pełną kontrolę. Takie opony, tylko w mniejszym rozmiarze, powinny być w Revo od samego początku.
[aktualizacja 23.03.2016]
Dochodzą mnie słuchy, że jednak opony i felgi to jeden ze słabszych elementów X-Maxxa i szybko ulegają zniszczeniu. Felgi pękają, a opony się dziurawią. Nie miałem okazji sprawdzić tego osobiście, ale daje znać jako potencjalnie istotny problem tego auta, mimo dobrego pierwszego wrażenia.
Jazda w praktyce – pełna kontrola, ale nie za szybko
Jak na swój rozmiar, Traxxas X-Maxx wydaje się jeździć zadziwiająco łatwo i zwinnie. Łatwo go kontrolować. Serwo skręca wielkimi kołami bez problemu, również na trawie. Trzeba przyzwyczaić się do dwóch rzeczy – do dość miękko ustawionego hamulca, który zatrzymuje auto szybko, ale nie powstrzyma go całkowicie przed staczaniem się ze stromej góry – koła nie stają całkowicie dęba, raczej szybko zwalniają. Drugą rzeczą jest hamulec włączony również przy przejściu od cofania do jazdy do przodu – za każdym razem trzeba model zatrzymać do końca i drugi raz nacisnąć cyngiel, aby zmienił kierunek jazdy. Dopóki się toczy, nie zmieni kierunku jazdy. To zapewne zabezpieczenie przed uszkodzeniem napędu w modelu o tak dużej masie. W mojej ocenie nie przeszkadza to w niczym – po prostu trzeba o tym pamiętać i się do tego przyzwyczaić, żeby komuś nie wjechać w nogi,a le kontrola nad autem jest pełna i zwalania szybko i bez problemu.
Model jest natomiast znacznie wolniejszy od Revo i wielu innych modeli Traxxas. Jest prawdopodobnie najwolniejszym modelem z silnikiem bezszczotkowym w ofercie tego producenta.
Większość modeli 1:8 Traxxas reklamuje jako jadące maksymalnie do 65 mil na godzinę na najmocniejszych pakietach i czasami po zmianie przełożenia, czyli ok 105 km/h. Tym czasem Traxxas X-Maxx na mocniejszych i droższych pakietach 2x3S ma rozpędzać się maksymalnie do 35 mil na godzinę, czyli około 56 km/h. Dla porównania tyle właśnie jeździ E-Revo po wyjęciu z pudełka, na dostarczonych w zestawie bateriach NiMh, a bez żadnych modyfikacji. Tylko na bateriach 3S, takich jak można zastosować w X-Maxx, prędkość wzrasta do 50 mil, czyli 80 km/h. Mówiąc inaczej, Traxxas X-Maxx na standardowych pakietach LiPo 4S jeździ mniej więcej z prędkością szczotkowych modeli, np. Slash 2WD, a na najmocniejszych pakietach 6S jeździ mniej więcej tak, jak modele w skali 1:8 i 1:10 na 4S lub 2S, zależnie od skali.
Czy to źle? Moim zdaniem nie. Masa samochodu jest ogromna. Wyższe prędkości oznaczałaby możliwość bardzo poważnych uszkodzeń i ogromnego obciążenia dla napędu takiego auta. To właśnie dzięki takiemu przełożeniu auto może jeździć na 4S lub 6S, i kosztuje trochę ponad 3 tysiące złotych, a nie na 8S lub 12S kosztując jednocześnie 8 tysięcy lub więcej plus dodatkowo ponad tysiąc na pakiety.
Po prostu trzeba sobie zadawać sprawę na co się decydujemy. To z założenia nie jest super szybki model i nie dogoni E-Revo, bo na 6S będzie wolniejszy niż E-Revo na 4S, o 6S nie wspominając. X-Maxx nie jest autem wyścigowym, pomyślanym z myślą o torze. To model terenowy i jako taki sprawdza się wyśmienicie łykając każdą nierówność, nawet krawężniki i schody. Bez problemu jest w stanie pokonać wielkie skoki, pod warunkiem, że nie wymagają one bardzo dużej prędkości. Innymi słowy, ten model to trochę duchowy spadkobierca Summita z dużo większym rozmachem i raczej uzupełnienie E-Revo, niż jego zastępstwo.
Traxxas X-Maxx świetnie spisze się na nieprzygotowanym terenie, w lesie, na polnych drogach, na łące, kamienistym podłożu i wszędzie tam, gdzie duże koła i skok zawieszenia stanowią zaletę. Jeśli ktoś szuka przede wszystkim prędkości, powinien zdecydować się na E-Revo lub inny model typu truggy czy buggy.
Automatyczne stawianie na koła to ciekawy, ale gadżet
System działa w ten sposób, że korzystając z dużej masy kół i ich momentu obrotowego, oraz żyroskopu, próbuje rozbujać auto raz w przód, raz w tył, aż to przewróci się na koła i zaoszczędzi długiego spaceru, aby postawić model na „nogi”. Są jednak dwa problemy. Pierwszy jest taki, że rozbujanie auta trwa i będzie ono musiało kilkakrotnie huśtać się na karoserii. Jeśli skorzystamy z tej opcji gdy dachujemy na kamienistym czy twardym podłożu, możemy dość szybko i mocno porysować sobie karoserię.
Drugi problem jest taki, że na 4S auto nie wstało – nie miało wystarczająco dużo siły, aby się odpowiednio rozhuśtać, choć niewiele zabrakło. Mogę więc przyjąć, że do poprawnego działania potrzebny jest zestaw baterii 6S, który bardziej rozkręci koła. Ostatecznie w większości przypadków i tak wolałbym pójść postawić model na koła, niż czekać aż się rozhuśta, chyba, że jeździłbym po trasie, wywróciłbym się daleko od startu i stał wysoko na wierzy.
Transport to wyzwanie logistyczne
Trzeba to wziąć pod uwagę przy planowaniu zakupu Traxxas X-Maxx. Auto zajmuje 3/4 miejsca w bagażniku średniej wielkości auta 5 drzwiowego, lub miejsce jednego pasażera na fotelu. Nie jest to kłopotem gdy wyjdziemy pojeździć w weekend, ale zabranie X-Maxxa na urlop, jeśli posiadamy rodzinę i nie mamy dużego auta kombi może okazać się bardzo trudne, jeśli nie niewykonalne. To nie jest auto, które możemy zabrać gdzieś przy okazji. Nie nadaje się również zbytnio do przenoszenia w rękach na większe odległości niż 100 – 200 metrów. Są modele, które można zabrać w plecaku gdziekolwiek, na rowerze czy w góry, albo dorzucić do bagażu na wszelki wypadek, ale X-Maxx nie jest jednym z nich.
Podsumowanie
To tylko pierwsze wrażenia. Nie mam pojęcia jak wypadnie auto przy dłuższej eksploatacji, jakie okaże się zużycie napędu i koszty wymiany elementów. Na chwilę obecną, po dwóch godzinach jazdy Traxxas X-Maxx sprawia wrażenie przemyślanej konstrukcji. Ma wygodny system zakładania karoserii bez spinek, jest super stabilny podczas jazdy i ma dosłownie niesamowitej jakości zawieszenie. Przejedzie bez wysiłku tam, gdzie żaden inny model zdalnie sterowany w skali mniejszej od 1:5 sobie nie poradzi. Do tego świetnie wygląda. Jeśli naszym stylem jazdy jest bashing po wertepach, który nie wymaga za dużo prędkości, to Traxxas X-Maxx może dać wrażenia, jakich nie da żadne inne auto zdalnie sterowane. Trzeba tylko pamiętać o wyzwaniu jakie stanowi transport tego potwora, oraz o tym, że nie jest to auto typowo wyścigowe. To raczej odpowiednik sportowego Jeepa, niż buggy. Uzupełnienie E-Revo, a nie jego zamiennik. Nie traktowałbym również funkcji samodzielnego stawiania na koła, jako coś szczególnie przydatnego. Raczej jako dodatek na specjalne okazje. Nie umniejsza to jednak faktu, że w skali rynku RC, Traxxas X-Maxx jest modelem jedynym w swoim rodzaju – wyjątkowym.
Dziękuję RC For Fun, który jako pierwszy w Polsce sklep posiada model X-Maxx w sprzedaży i zdecydował się go udostępnić mnie i moim znajomym Pawłowi i Kamilowi do nagrań i testów.
Więcej o modelu na stronie producenta.