
Recenzja Panasonic LX100 – najciekawszy aparat kompaktowy na rynku
Panasonic to jedna z ważniejszych firm w świecie fotografii. Obecnie japoński producent ma w swojej ofercie trzy szczególnie interesujące produkty, każdy z nich potrafi rejestrować wideo 4K. Pierwszy to GH4, jeden z najsolidniejszych bezlusterkowców na rynku, prawdziwy koń roboczy. Drugi to kompakty typu bridge FZ1000, który jest konkurencją dla Sony RX10. Oferuje niesamowicie szybki jak na kompakt autofocus, obiektyw typu zoom o szerokim zakresie ogniskowych i solidną jakość wykonania. Trzeci to stosunkowo niewielki aparat kompaktowy LX100 z pełną manualna obsługą za pomocą suwaków i pokręteł, której może pozazdrościć niejeden duży aparat, nawet wśród lustrzanek. To właśnie ten trzeci aparat będzie bohaterem niniejszej recenzji.
Ergonomia i wykonanie – drugiego takiego kompaktu nie ma na rynku
Szczególnie cenię sobie aparaty, które z jednej strony oferują niewielkie rozmiary i wagę, co sprzyja temu aby je nosić przy sobie, a nie zabierać tylko na specjalne okazje, wyglądając przy tym jak reporter, z drugiej strony oferują angażującą obsługę, a więc posiadają odpowiednią liczbę pokręteł i ustawień wyciągniętych z menu na obudowę. Nie jest to często spotykane połączenie cech, niestety. Zwykle duże aparaty mają więcej manualnych kontroli, a aparaty kompaktowe posiadają uproszczoną obsługę, jednak nie Panasonic LX100.
LX100 posiada ekstremalnie dużo pokręteł i pierścieni nie tylko jak na aparat kompaktowy, ale jak na aparat fotograficzny w ogóle. Na obudowie znalazło się miejsce na pokrętło korekcji ekspozycji, czy zmianę trybu pracy autofocusa, jest również rzadko spotykany nawet w obiektywach do lustrzanek pierścień regulacji przysłony. Ba, to nie wszystko, nawet czas otwarcia migawki czy proporcje zdjęcia można ustawić w sposób mechaniczny, z pominięciem menu ekranowego.
Zabrakło natomiast pokrętła trybów. Nie znajdziemy więc typowego dla niemal wszystkich obecnych aparatów trybów PASM, co nie znaczy, że nie są dostępne. Aby ustawić tryb preselekcji przysłony A, wystarczy ustawić pokrętło czasu otwarcia migawki na auto, wybierając jednocześnie wartość przysłony. Tryb preselekcji migawki S to ustawienie przysłony na auto i wybranie czasu otwarcia migawki. Tryb P to obie wartości na auto, a tryb M ustawienie obu wartości ręcznie. To logiczne. Jest jeden tryb zaawansowanej automatyki iA i jest uruchamiany przyciskiem na górnej części obudowy, są też filtry, które można uruchomić innym przyciskiem, również w górnej części obudowy. Są to jednak tylko dodatki, bo kluczem jest tutaj własnie manualna obsługa. Jak się sprawdza w praktyce?
Z pewnością obsługa jest o dwie klasy przyjemniejsza, niż w moim drugim ulubionym aparacie kompaktowym, Sony RX100 MIII, który ma rewelacyjne parametry i robi piękne zdjęcia, ale jego budowa została mocno uproszczona. Pod względem obsługi LX100 jest bezkonkurencyjny. Nie znaczy to jednak, że nie ma wad.
Największą z nich jest zrezygnowanie z ekranu dotykowego. Chociaż w innych aparatach Panasonica jest on standardem, co jest jedną z istotnych przewag Panasonica nad Sony, w LX100 go zabrakło. Być może producent uznał, że dotykowy ekran nie pasuje do wizerunku aparatu o tak rozbudowanej manualnej obsłudze, ale moim zdaniem popełnił błąd. Pewnych rzeczy nie da się zrobić szybciej, niż na ekranie dotykowym, jak np. wybranie punktu w którym ma zostać ustawiona ostrość. Ekran dotykowy pozwala również na swobodniejsze dostosowanie interfejsu do użytkownika. Dodatkowo wyświetlacz nie jest odchylany, co stanowi również pewną niedogodność. Pewną rekompensatą jest wbudowany wizjer, który może przydać się w ostrym słońcu, oraz w momencie gdy chcemy jak najbardziej ustabilizować aparat przed zrobieniem zdjęcia.
Same mechaniczne ustawienia również niosą ze sobą pewne koszty. Pierścień przysłony może stosunkowo łatwo przestawić się podczas chowania i wyciągania aparatu z futerału czy kieszeni. Mam również wrażenie, że mechaniczne regulacje proporcji obrazu oraz regulacji trybu pracy autofocusa zbyt ciężko się przesuwały, co było najprawdopodobniej efektem dostania się weń kurzu i brudu. Mając to wszystko na uwadze, nie zamieniłbym LX100 na inny aparat kompaktowy, który regulacji mechanicznych ma mniej. Po prostu trzeba być świadomym na co się decydujemy. Tym bardziej, że korpus aparatu jest wykonany z metalu i LX100 jest urządzeniem wyjątkowo solidnym. Powinien znieść nie jedną wyprawę, a jego gabaryty sprzyjają temu, żeby go zabierać wszędzie ze sobą.
Matryca – wyjątkowo duża jak na aparat kompaktowy
Z kwestią matrycy w LX100 wiąże się przynajmniej kilka ciekawostek. Po pierwsze ma ona niespotykanie duży rozmiar. Nie licząc wyjątków, największe matryce stosowane w kompaktach są jednocalowe i jako takie są wciąż mało popularne i występują w najlepszych konstrukcjach na rynku, takich jak Sony RX100 i RX10, Canon G7 X czy Panasonic FZ1000. Tym czasem w LX100 zastosowano matrycę 4/3, która jest dwukrotnie większa niż jednocalowa i aż pięciokrotnie większa niż w poprzednim aparacie z serii LX. Matryca ma rozdzielczość 16 megapikseli.
Tutaj wkracza druga ciekawostka – multi-aspect shooting, czyli funkcja zaprezentowana już wcześniej w aparatach tego producenta. Polega ona na tym, że użytkownik może zmienić proporcje zdjęcia, pozostawiając niemalże bez zmian rozdzielczość zdjęcia i kąt widzenia. Takie podejście wymaga albo okrągłej matrycy, albo cropowania tradycyjnej. Panasonic zdecydował się na to drugie rozwiązanie i w efekcie dla użytkownika dostępne jest nie 16 a 12 megapikseli, za to wartość ta niemal nie ulega zmianie przy przełączaniu się pomiędzy proporcjami 4:3, 3:2 czy 16:9. Nawet zdjęcie kwadratowe 1:1 ma stosunkowo nieznacznie niższą rozdzielczość 9,5 megapiksela. Zmiana proporcji, jak wspomniałem wcześniej, została wyciągnięta na korpus w postaci mechanicznego suwaka, w efekcie użytkownik sam może zdecydować jakie proporcje pasują najlepiej do danego zdjęcia i ustawić ten parametr równie błyskawicznie, jak przysłonę. W efekcie jednak użytkownik ma do dyspozycji matrycę 1,5 razy większą niż jednocalowa, a nie dwukrotnie większą, jak wynika ze standardu 4/3.
Duża matryca i stosunkowo nieduża rozdzielczość powinna oferować wyjątkowo dobrą jakość zdjęć oraz niskie szumy, a jak jest w praktyce?
Szumy są faktycznie nieduże jak na aparat kompaktowy, jednak w stosunku do matryc jednocalowych raczej trudno mówić tutaj o przełomie i zupełnie nowej jakości. Szumy są troszkę mniejsze, ale nie na tyle, na ile wskazywałaby wielkość matrycy. Czułość ISO 1600 jest dobrej jakości, ISO 3200 jest używalne, powyżej widać już wyraźny ubytek jakości, a najwyższa czułość ISO 25600 jest praktycznie nie do wykorzystania w praktyce. Co nie zmienia faktu, że wśród niewielkich aparatów fotograficznych jest to ścisła czołówka i tylko aparaty z matrycami APS-C i większym zaoferują wyraźnie lepszą jakość, ale kosztem wielkości i wagi samego aparatu.
Czy zatem rozdzielczość 12 megapikseli jest wystarczająca? Cóż, dla zdecydowanej większości zastosowań zapewne tak. Mimo wszystko przesiadka z matrycy 20 megapikselowej, lub jeszcze wyższej rozdzielczości jest jednak odczuwalna. Owszem, same megapiksele nic nie dają, ale odkąd miałem do czynienia ze zdjęciami 36 megapikseli naprawdę wysokiej jakości, czyli o trzy razy większej rozdzielczości niż w LX100, zrozumiałem, że choć rozdzielczość nie równa się jakość, to jakość w wysokiej rozdzielczości pozwala na znacznie więcej. Dlatego owe 12 megapikseli uważam za sensowne minimum. Najważniejsze jest jednak jakie efekty daje tak duża matryca w połączeniu z jasnym obiektywem.
Obiektyw – małą głębia ostrości na wyciągnięcie ręki
Panasonic twierdzi, że to właśnie miniaturyzacja obiektywu, dzięki specjalnym elementom optycznym, pozwoliła skonstruować tak nieduży aparat kompaktowy z tak dużą matrycą. Nie da się ukryć, że obiektyw LX100 to jedna z jego największych zalet. Zakres ogniskowych to 24 – 75 mm co w połączeniu z jasnością F1.7 – F2.8 daje naprawdę ogromne możliwości i deklasuje obiektyw zastosowany w Sony RX100 III. Przede wszystkim głębia ostrości w LX100 jest niespotykanie płytka jak na aparat kompaktowy. Zdecydowanie mniejsza niż w Sony RX100. Jest również mniejsza niż typowej lustrzance z matrycą APS-C i kitowym obiektywem.
Bez większego problemu można zrobić zdjęcie portretowe, gdzie osoba fotografowana jest ładnie wyodrębniona z tła. Zdjęcia mają więcej plastyki i są bardziej interesujące dla widza, niż w przypadku zwykłego kompaktu. Dodatkowo duża jasność obiektywu pozwala fotografować w trudnych warunkach oświetleniowych. Zakres ogniskowych jest również wystarczający dla większości typowych zastosowań.
Jestem zdania, że zaprojektowanie obiektywu pod kątem konkretnej matrycy i pod kątem konkretnej konstrukcji aparatu pozwala nie tylko zmniejszyć rozmiary aparatu, ale również wyraźnie poprawić jakość zdjęć. Oczywiście do aparatów z wymienną optyką dostępne są najróżniejsze szkła, również najwyższej jakości, jednak ich cena dalece przewyższa koszt całego aparatu LX100, co ogranicza bardzo znacząco grono potencjalnych odbiorców. Dlatego śmiało pokuszę się na stwierdzenie, że dla większości fotografów to co ma do zaoferowania LX100 to najlepsza jakość z jaką będą mieli do czynienia i zakupienie aparatu z wymienną optyką nie zaoferuje lepszej jakości, wręcz przeciwnie, chyba, że dysponujemy budżetem znacznie większym niż na zakup LX100, czy innego, podobnej klasy aparatu kompaktowego.
Zoom regulowany jest zarówno za pomocą dźwigni umieszczonej przy spuście migawki, jak i za pomocą pierścienia na obiektywie. Domyślne ustawienie sprawia, że regulowanie dźwignią jest płynne, a pierścień przeskakuje pomiędzy zdefiniowanymi zakresami ogniskowych, co można oczywiście zmienić.
Minimalna odległość ostrzenia wynosi zaledwie 3 centymetry, a więc LX100 świetnie nadaje się do zdjęć makro, takich jak detale sprzętu elektronicznego, monety, rośliny, owady etc.
Obiektyw ma konstrukcje składną i wysuwa się dość znacznie z obudowy, zwłaszcza przy maksymalnie długiej ogniskowej. Trochę psuje to wrażenie solidnej i zwartej konstrukcji aparatu, ale wbrew wrażeniu, obiektyw został wykonany solidnie i nie ma żadnych luzów, choćby takich jak można znaleźć w RX10. Większym problemem jest to, że operowanie zoomem nie jest zbyt szybkie i wymaga czasu. Błyskawiczne przeskoczenie całego zakresu ogniskowych niestety nie jest możliwe. Podczas trwania testów nie odczułem tego jako dużego problemu, jednak dla osób przyzwyczajonych dla responsywności obiektywu z mechanicznym pierścieniem regulacji ogniskowej może to być odczuwalny problem, który psuje trochę przyjemność z fotografowania. Jest jednak jeszcze jedna istotna kwestia…
Autofocus – jest po prostu bardzo dobry
Autofocus w LX100 nie przypomina w żaden sposób aparatu kompaktowego. Działa absolutnie błyskawicznie, przypuszczalnie dzięki technologii opracowanej na potrzeby GH4, czyli oceniania jak należy ustawić ostrość bazując na analizie rozmycia obrazu w porównaniu z profilem danego obiektywu. W efekcie bardzo precyzyjny sposób ustawiania ostrości na bazie kontrastu (odporny na back i front focus) zyskuje na szybkości znanej z lustrzanek korzystających z detekcji fazy, która już w momencie pierwszego pomiaru wie jak bardzo muszą przestawić ostrość i w którym kierunku. Wciąż w słabych warunkach oświetleniowych lustrzanki będą miały przewagę, jednak trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie, że pod względem szybkości ustawiania ostrości LX100 to ekstraklasa. Równie dobrze radzące sobie aparaty kompaktowe można policzyć na palcach najwyżej obu rąk, z czego kolejne dwa to również aparaty Panasonica. Tutaj również Panasonic pokonał Sony.
Mnogość dostępnych funkcji, jak na Panasonica przystało
Panasonic oferuje w swoich aparatach ogromną liczbę regulacji i funkcji. Nie inaczej jest w przypadku LX100. Wśród najbardziej przydatnych można wymienić tryb bezgłośny, który wyłącza migawkę mechaniczną, wyłączając jednocześnie wszystkie dźwięki systemowe i potwierdzenie ostrości. Daje to dwojakie korzyści. Po pierwsze aparat staje się całkowicie bezgłośny, a co za tym idzie wyjątkowo dyskretny. Nie zwraca uwagi fotografowanego obiektu. Po drugie, elektroniczna migawka, pozbawiona ograniczeń mechaniki, oferuje najkrótszy czas otwarcia migawki na poziomie 1/16000 sekundy, co pozwala uzyskać małą głębię ostrości nawet w bardzo słoneczny dzień.
Inną ciekawą funkcją jest tryb fotografowania time lapse, który jest wbudowany w oprogramowanie aparatu i nie wymaga zewnętrznych sterowników wyzwalających migawkę co określony czas. Rozbudowaniem tej koncepcji jest tryb fotografii poklatkowej do tworzenia animacji. Oba tryby dają dużo kreatywnych możliwości. Time lapse z LX100 będzie wyglądał bez porównania lepiej niż z telefonu czy kamery GoPro.
Oprócz tego jest szereg ustawień, których nie sposób wszystkich wymienić, takich jak możliwość ustawienia czy parametry zdjęcia mają być wyświetlane na tle obrazu wyświetlanego w wizjerze, czy na czarnym tle (obraz kadru będzie mniejszy, pozostawiając czarne marginesy), jest opcja automatycznej korekcji dynamiki tonalnej. Prawie każdy aspekt funkcjonowania aparatu daje się regulować. Są również rozmaite filtry. Większości z nich nigdy bym nie zastosował w praktyce, ale doceniam obecność aż 3 różnych trybów fotografii czarno-białej.
Wideo – mocna strona Panasonica
Tryb wideo został przeniesiony niemalże wprost z GH4, a to oznacza, że prawie nie ma na rynku sprzętów, które będą mogły mu pod względem jakości nagrań dorównać. Dostępny jest szeroki zakres rozdzielczości jak i różne formaty, zarówno MP4, jak i AVCHD. Obok bezkompromisowej jakości nagrań 3840 x 2160 (30p, 24p) i standardowej jakości 1920 x 1080 (60p, 60i, 30p, 24p), na targach MWC w Barcelonie bardzo przydał mi się tryb 1280 x 720 (30p), który oferuje optymalny stosunek jakości nagrań do wielkości plików, co podczas przesyłania materiałów przez internet w warunkach polowych ma niebagatelne znaczenie. Z jakiegoś względu aparaty Sony z którymi miałem do czynienia nie oferują nagrań 720p, a wszystkie nagrania wysokiej jakości ograniczone są do dość egzotycznego formatu AVCHD. Panasonic nie ma problemów z MP4, nawet w szalonej jakości 100 megabitów na sekundę. Pod względem jakości samego nagrania Panasonic jest wzorem do naśladowania.
Mimo wszystko LX100 to niewielki aparat i ma swoje ograniczenia. Przede wszystkim nie ma wejścia mikrofonowego ani słuchawkowego. Trzeba więc albo ograniczyć się do dźwięku nagrywanego przez wbudowany mikrofon, albo zastosować całkowicie zewnętrzny rejestrator, który będzie prawdopodobnie większy i niż sam aparat. Dodatkowo stabilizacja w trybie wideo nie jest bardzo skuteczna, choć pozbawia części drgań. W efekcie nagrania z ręki wyglądają wyraźnie gorzej niż w przypadku RX10, który w fenomenalny sposób łączy działanie stabilizacji optycznej i cyfrowej. Stąd do nagrań potrzebny jest albo statyw, albo stabilizator typu steadicam. Trochę szkoda również, że zabrakło trybów dedykowanych nagraniom slow motion, posiadających przynajmniej 120 klatek na sekundę lub więcej. Zarówno RX100 III jak i RX10 posiadają taki tryb.
Rekompensatą jest za to tryb fotografii 4K. Jak wiadomo, każda klatka filmu 4K posiada rozdzielczość 8 megapikseli, a film rejestrowany jest z prędkością 25 lub 30 klatek na sekundę, co dalece przewyższa szybkość zdjęć seryjnych dowolnego aparatu na rynku. Tryb fotografii 4K służy właśnie jak najłatwiejszemu wykorzystaniu filmowania w ten sposób, aby powyciągać z niego pojedyncze zdjęcia. Pojedyncze klatki można wybrać wprost z aparatu, przesuwając się po jednej klatce w przód lub w tył. W tym trybie aparat pozwala ustawić dowolne proporcje nagrywanego filmu, nie jest więc przywiązany do układu 16:9, lecz oferuje również tryby 4:3, 3:2 i 1:1. W trybie fotografii 4K aparat ma tendencję do ustawiania krótszych czasów migawki, co bardziej sprzyja fotografowaniu niż filmowaniu. Wszystko razem sprawia, że nagrywanie 4K może okazać się bardzo przydatnym narzędziem.
Podsumowanie – LX100 mocne i słabe strony
Zalety:
- Jakość wykonania
- Ergonomia obsługi niespotykana w kompaktach
- Ogólny stosunek możliwości, jakości i ergonomii do wielkości i wagi aparatu
- Wielkość matrycy
- Jasność i jakość obiektywu
- Wyjątkowo mała, jak na kompakt, głębia ostrości
- Obróbka obrazu zaczerpnięta z GH4
- Nagrywanie wideo 4K
- Tryb fotografowania 4K, ułatwiający wyciągnięcie zdjęć z nagrań wideo
- Błyskawiczny autofocus
- 11 zdjęć na sekundę w serii
- Tryb cichy
- Tryb time lapse
- Mnogość funkcji
- Łączność WiFi i dobra aplikacja do obsługi zdalnej
- Multi-aspect shooting
- Osobna ładowarka do baterii
Wady:
- Ekran nie jest dotykowy ani odchylany
- Mechaniczne suwaki mogą działać ciężej po zabrudzeniu, lub przestawić się w torbie
- Rozdzielczość 12 megapikseli to niewiele w dzisiejszych czasach
- Brak wideo slow-motion
- Operowanie zoomem raczej powolne, co może niektórych irytować
- 300 zdjęć według norm CIPA na jednej baterii to trochę mało
- Nie tak mały jak RX100 – nie da się nosić w każdej kieszeni
Duża ilość manualnych kontroli, oraz brak typowych programów tematycznych czynią ten aparat mało atrakcyjny dla osób korzystających głównie trybów automatycznych, tzw. zielonych, ale szczególnie atrakcyjny dla fotografów, którzy lubią mieć kontrolę na procesem wykonywania zdjęcia i nad finalnym efektem. Wykonywanie zdjęć takim aparatem jest bardziej angażujące, a więc dla osób lubiących fotografię jako taką, przyjemniejsze. I to jest bardzo istotny aspekt LX100, bowiem w swojej kategorii nie ma on prawie konkurencji.
Cena aparatu wynosi około 3500 złotych. To bardzo dużo jak na aparat kompaktowy, ale jeżeli wziąć pod uwagę co oferuje i ile trzeba by zapłacić za aparat z wymienną optyką i podobnej klasy obiektyw okaże się, że choć to nie jest aparat dla każdego, to cena nie jest nieuzasadniona. LX100 to świetna propozycja dla osób, które chcą połączenia możliwie niedużych rozmiarów z możliwie najlepszymi parametrami i ergonomiczną obsługą.
Jednym z głównych konkurentów LX100 jest drugi, wybitnie udany aparat kompaktowy RX100, który na stronie producenta jest nawet droższy od LX100, ale można go dziś nabyć o kilkaset złotych taniej. W porównaniu z Sony RX100 III Panasonic LX100 oferuje jaśniejszy obiektyw, a co za tym idzie znacznie mniejszą głębię ostrości, znacznie bardziej rozbudowaną i przyjemniejszą obsługę, nagrywanie wideo 4K i ogólnie solidniejsze wrażenie, a także trochę szybsze działanie, z wyłączeniem szybkości zoomowania. Za to RX100 ma wyraźnie mniejsze rozmiary, większą rozdzielczość zdjęć przy zachowaniu równie wysokiej czułości i niskich szumów, a do tego posiada odchylany ekran i tryb filmowania slow motion, chociaż obsługa jest bardziej taka jakiej można spodziewać się po kompakcie, co w przypadku RX100 III jednak trochę boli.
Podsumowując, Panasonic LX100 to zdecydowanie jeden z najciekawszych aparatów kompaktowych, dostępny obecnie na rynku, pod wieloma względami najciekawszy i bezkonkurencyjny, choć nie pozbawiony pewnych wad. Bez problemu mógłby stać się moim jedynym aparatem fotograficznym, z jakiego bym korzystał. Jeśli akceptujemy stosunkowo niewielką rozdzielczość, brak dotykowego wyświetlacza oraz fakt, że nie jest odchylany, to LX100 odwdzięczy się naprawdę fenomenalnymi zdjęciami, których nie powstydziłby się aparat w żaden sposób nie kojarzony z kompaktami.