
Kompresja zdjęć w nowej odsłonie Zdjęcia Google – porównanie
Wczoraj, czyli 28 maja 2015, odbyła się coroczna konferencja Google I/O, na której to prezentowane są nowe usługi firmy z Mountain View. Jedną z ciekawszych rzeczy, która została udostępniona wszystkim już wczoraj, jest nowa wersja usługi Zdjęcia Google (Google Photos). Oddzielona od Google+, posiadająca nową aplikację mobilną na Androida i iOS, nową wersję serwisu internetowego i zestaw nowych funkcji. Najciekawszą z nich jest nielimitowane miejsce na backup zdjęć i filmów, o ile zdjęcia mają nie więcej niż 16 megapikseli, a filmy nie więcej niż 1080p (jeśli mają, zostaną automatycznie zmniejszone). Jest jednak jeden mały haczyk.
Tym haczykiem jest dodatkowa kompresja zdjęć i filmów. Nawet jeżeli zdjęcie ma mniej niż 16 megapikseli, na serwerach nie będzie znajdował się oryginał, identyczny, chciałoby się rzec z naturalnym, a raczej identyczny jak w telefonie. Będzie to plik poddany dodatkowej modyfikacji polegającej na kompresji. Jak duża jest to kompresja i jaki ma wpływ na jakość zdjęcia? Postanowiłem to sprawdzić.
Aby zmiany były jak najbardziej widoczne, postanowiłem wykorzystać zdjęcia z aparatu RX10, o rozdzielczości 20 megapikseli, zmniejszyć je w Phostoshopie do rozdzielczości 4800×3200 pikseli, co daje nam rozdzielczość 15,36 megapiksela, zapisać je w najmniejszej kompresji .jpg (w najlepszej jakości), czyli w skali Photoshopa jest to jakość 12 (domyślnie zapisuje pliki .jpg w jakości 8). Aby za symulować działanie upload’u prosto z telefonu, skopiowałem zdjęcia po kablu, do folderu, w którym zapisywane są zdjęcia z aparatu, czyli DCIM. Następnie poczekałem, aż zdjęcia zostaną skopiowane do chmury i porównałem efekty. Ponieważ zdjęcia są w lepszej jakości, niż dziś może zaoferować jakikolwiek telefon, powinno to dodatkowo podkreślić wszystkie niedoskonałości kompresji.
Oto wybrane zdjęci w kolejności:
Najpierw wielkość plików:
Zdjęcie pierwsze, oryginał 13283 kb, pobrane z chmury 4984 kb, wielkość zmniejszyła się o 62,48%, co oznacza, że zdjęcie w chmurze ma 37,52% wielkości oryginału.
Zdjęcie drugie, oryginał 17532 kb, pobrane z chmury 5885 kb, wielkość zmniejszyła się o 66,43%, co oznacza, że zdjęcie w chmurze ma 33,56% wielkości oryginału.
Zdjęcie trzecie, oryginał 10271 kb, pobrane z chmury 3026 kb, wielkość zmniejszyła się o 70,54%, co oznacza, że zdjęcie w chmurze ma 29,45% wielkości oryginału.
Zdjęcie czwarte, oryginał 7111 kb, pobrane z chmury 1624 kb, wielkość zmniejszyła się o 77,16%, co oznacza, że zdjęcie w chmurze ma 22,84% wielkości oryginału.
Zdjęcie piąte, oryginał 5341 kb, pobrane z chmury 603 kb, wielkość zmniejszyła się o 88,71%, co oznacza, że zdjęcie w chmurze ma 11,29% wielkości oryginału.
Pierwsze wnioski? Kompresja działa zgodnie z najlepszymi praktykami i nie mówimy tu o sztywnym przycinaniu o określony procent, czy do zadanej z góry wielkości. Drugie w kolejności zdjęcie, jako jedyne zostało przeze mnie dodatkowo wyostrzone. Dlatego zajmuje najwięcej miejsca, bo ma najwięcej szczegółów. Nie zostało jednak najmocniej skompresowane, wręcz przeciwnie. Po kompresji również zajmuje najwięcej miejsca, a stopień kompresji na tym zdjęciu, a więc zmniejszenie pliku, było prawie najmniejsze. Dużo bardziej zostały skompresowane zdjęcia, które miały znacznie mniej szczegółów, a najmocniej, o prawie 90%, zdjęcie wschodu słońca, gdzie dominowało niebo. Mówiąc krótko, Google nie zastosowało rozwiązań siłowych, które za wszelką cenę mają zaoszczędzić miejsce na ich serwerach. Parametry kompresji są elastyczne i działają tak, aby zapewnić jak najlepszy stosunek wielkości do jakości.
Czas na porównanie jakości
Kompresja jest dość mocna. Wyjściowe pliki są od 3 do prawie 10 razy mniejsze. Nie mówimy więc jedynie o symbolicznej kompresji. Aby ocenić efekty trzeba porównać zdjęcia w powiększeniu 100% i większym. Poniżej załączam zrzuty ekrany z takich porównań. Jakie wnioski?
W przypadku powiększenia 100 czy nawet 200% bardzo trudno wychwycić jakiekolwiek różnice, bez względu na rodzaj porównywanego zdjęcia. Szczegółowość, ostrość, kolory, wszystko jest niemal identyczne. Cudów oczywiście nie ma i gdy sięgniemy po co najmniej pięciokrotne powiększenie, różnice będą widoczne, zwłaszcza jeżeli wiemy gdzie ich szukać – na krawędziach kontrastowych przedmiotów, na dużych jednolitych powierzchniach. Pytanie kto ogląda zdjęcia na pięciokrotnym powiększeniu, gdy i tak doskonale widać pikselozę?
Dlatego uważam, że korzyści z nielimitowanej przestrzeni dla ogromnej większości użytkowników dalece przewyższają wady wynikające z kompresji. Umówmy się, jeżeli ktoś się szczypie o różnice na tak dużym powiększeniu, to samodzielnie robi backup swoich zdjęć na dyskach zewnętrznych i prawdopodobnie w ogóle sporadycznie fotografuje smartfonem, a główny rodzaj plików z których korzysta to RAW. Dla całej reszty nowe rozwiązanie Google jest wystarczająco dobre i po prostu bardzo wygodne.
Osobną kwestią pozostaje porównanie jakości wideo, ale to już materiał na inna historię.
Za to nową aplikację mobilną i nową wersję serwisu internetowego znajdującego się pod adresem photos.google.com należy pochwalić za szereg wygodnych rozwiązań:
- Zrezygnowanie z podziału na kilka wybranych zdjęć i całą resztę, co psuło chronologię przeglądania zdjęć
- Możliwość wygodnego zaznaczania wielu zdjęć jednocześnie, gestem w aplikacji mobilnej, oraz ptaszkami w webaplikacji
- Tradycyjnie działający kosz na skasowane zdjęcia
- Usuwanie zdjęć zarówno z chmury, jak i z urządzeń, na których się znajdują – jednocześnie
- Łatwiejsze i bardziej przejrzyste zarządzanie folderami do backupu
- Super wygodne udostępnianie zdjęć za pomocą zwykłego linka, bez wymagania konta Google, bez galerii powiązanej z Google+
- Możliwość dodania zdjęć udostępnionych do własnej galerii, jeśli jednak jesteśmy do konta Google zalogowani
Mówiąc krótko, jest po prostu lepiej. Będę używał z przyjemnością, a kompresją się nie przejmuję.